:(
Komentarze: 17
Zatrwarzające jest to, że nie mam czasu zastanowić się nad śmiercią Papieża. Jest przecież tyle myśli, tyle niewypowiedzianych słów... A ja? Ja własnie mam przerwę między nauką. Zapowiada się gdzieś do drugiej. Pośpię koło czterech godzin, wstanę i znowu będę się uczył. Nie wiem jakim cudem, ale po prostu mnie zasypało. Pierwszy raz nie z mojego lenistwa... Naprawdę pierwszy raz... Nie z mojej winy. Teraz czuję niewypowiedzianą złość na tych wszystkich idiotów, którzy nie widzą niczego innego poza swoim przedmiotem. Tak jakby tylko jeden istniał na świecie. Zdałem sobie sprawę, że jest za mało czasu. Za mało czasu na to by jeść i spać... Głowa mi pęka, boli bardzo mocno. Od nadmiaru, od strachu że się nie wyrobię. Piszę to by się uspokoić, wyluzować... Na co jeszcze może mi zabraknąć czasu...? Na życie...?
Może jest w tym trochę mojej winy... Spędziłem z nią dzisiaj 1,5 godziny... Nie żałuję, warto było. Tak wiem to moja wina. Ktoś mógłby rzec: Idiota... narzeka na brak czasu, a 1,5 godziny przebimbał...
Nie, nie załuję. Spędziłem 1,5 godziny z naukochańszą kobietą pod słońcem.
Wyjaśniłem z nią wszystko ostatnio. Wszystkie moje wątpliwości. Teraz wiem wszystko... wszystko. Wiem, że to najwspanialsza kobieta, tyle. Nie mam zbyt wiele czasu by o tym pisać... Wiem, że myśli, że tęskni, że lubuje, że szanuje... Wiem, że ją kocham, chociaż już jej tego nie mówię. Działam, działam, działam.
I wiecie co...? Płakać mi się autentycznie chce, że nie mam dla niej czasu... naprawdę. Może to ten nastrój, ale chce mi się beczeć... Ale ona rozumie... ona rozumie... rozumie... oddaje się mi, a ja oddaje się jej...
My... jak to pięknie brzmi, chociażby przez chwilę.
od kolan do pachwiny
od łechatczki do rzęs
bądź biegunem mojego pomylonego serca
rakiem który jedząc mózg pozwoli poczóć mózg
bądź wodą tlen dla spalonych płuc
badź mi stanikiem majtkami podwiazką
niniańką dla cieła- niańką co kołysze
jedz mi brud zza paznokci pij miesięczna krew\"
tak jakoś przypomniał mi się wiersz, ktorego zreszta dużą ale piękną część zgubiłam.być moze pomyliłam tu dużo. w każdym bądź razie- poczułam smutek wpleciony w odrobinę rozkoszy. a moze się mylę?
Tak sobie myślę, że jak już wrócę w ten kierat, postaram się bardziej zdystansować. Do siebie. Swoich wymagań ad siebie i wyników. Ambicje swoją drogą.
Ale spójrz, przecież to już sama nerwowa końcówka. A Ty świetnie sobie radzisz :) W te dwa miesiące większość zmienia się w maszynki do mielenia materiału. Owszem, można się zbuntować. I później wyrzucać sobie, że się mogło a nie chciało? Bo to dopada. W końcu kiedyś.
Co ja Ci tu będę mówić... Sam wiesz najlepiej.
Dodaj komentarz