lut 18 2005

Coś niedobrego się dzieje.. naprawdę..:(...


Komentarze: 11

Z wszystkim, z całą rzeczywistością. Przynajmniej ten tydzień obfitował w dowody, że świat się zmienia, w każdym nastaje czas na zmiany, a nie wszyscy potrafią sobie poradzić. Ja się staram.
Dzieje się coś niedobrego. Z dee coś niedobrego się dzieje, a ja nie wiem co, nie poskładała tego, nie będę wymagał żeby mi mówiła jeśli nie chce, albo tego nie ułożyła do końca i jest pod postacią całkowicie niewiadomą. Tylko dziwnie tak trochę, martwię się...:(.

Cieszę się, że już koniec tygodnia. Zaskakująco było bardzo dużo sytuacji sprzyjających i śnieg już tak bardzo nie denerwuje. Prawie nic nie denerwuje. Trochę się tylko lenię, ale za to dużo myślę, przetwarzam i oceniam. U każdego przychodzi taki czas, że potrzebuje wszystko poskładać na nowo. Od zawsze denerwowało mnie, że w mojej głowie kiełkuje zbyt wiele myśli. Nie mam im za złe, że się tworzą.. tylko zły jestem na siebie, z powodów oczywistych zresztą- im więcej myśli, rozważań, decyzji- tym mniej rozwiązań. Tak, poprostu. Mam coś takiego w sobie, że nie lubię podejmować decyzji i kończyć wszystkiego od razu. Moje przemyślenia dłużą się i dłużą, aż jest za późno. Chodzi o wszystkie decyzje, szczególnie w życiu codziennym czy osobistym.
Dlatego postanowiłem się wreszcie pozbierać. Umotywować swoje działania, podchodzić do wszystkiego mądrze, bez zgiełku i pośpiechu. Kontakty z ludźmi prowadzić, lecz tyle, by nie było za mało.

Widziałem, że tam we mnie... dojrzewał jakiś wielki wrzód. Nie mogłem mu ufać, i pekł. Zresztą takie przeznaczenie jego chyba było. Mógł mnie oszczędzić- nie chciał. Tak już musi być. Wyszło mi to na dobre... Jakoś chce się żyć... No i znowu jest ona... Ale...:
Życie pewnego dziecka jednak nauczyło mnie pokory... Chłopak był dość młody. W zasadzie dziecko to było, miał może dwa latka? Nie wiem ile, nie pamiętam, chodził już w każdym razie. Nieupilnowany podszedł do kominka, w którym pięknie palił się ogień... Postanowił dotknąć. Takie małe oparzone rączki i płacz to niezbyt miły widok... Nawet pare dni później- było to wręcz okropne. Za każdym razem kiedy tam przyjeżdzałem, pokazywał mi kominek, rączki (wyleczone już), machał główką  i starał się powiedzieć, że tego niewolno, że to boli, że sam tego więcej już nie zrobi, a Ty tymbardziej tego nie rób.. Boli...
Dlatego trzymam chyba dystans, nie chcę się sparzyć. Ale macie rację, jeśli kogoś takiego widzisz, trudno, żeby twoje serce nie zabiło mocniej... To jest poprostu niemożliwe, szczególnie jeśli... Ktoś zmienił się na lepsze, wydoroślał... Ale na sprawdzenie tego potrzeba czasu. Nigdzie mi się nie śpieszy i o tym wiem. Układa się nawet dobrze. Nie sypiam, ale kiedy wypiję kawę jestem zdolny do działania... Dni są poprostu kreatywne bardzo i to wspaniałe uczucie... nawet bez snu.

http://www.blogi.pl/blog.php?blog=unloved.one.photo

unloved.one : :
19 lutego 2005, 21:01
wszystko co warte zachodu jest trudne. czuję, że czujesz, więc będzie dobrze. a za odwiedziny i wpis..dziękuję pięknie
19 lutego 2005, 20:30
Dee pod postacią niewiadomą chwilowo. Narazie nie bardzo chcę o tym rozmawiać. Wszystko zmierza w dobrym kierunku... chyba. I brat przyjechał :) Śnieg nie taki straszny... Dzisiaj wpakowano mnie w dwumetrową zaspę śnieżną. Nie powiem, śnieg potrafi być fajny ;) Dni są kreatywne? To dobrze wróży. Może nawet za dobrze? :) No dopsz, idę komentowac czekoladę na fotobloga! :D
Alicja_To_JA
19 lutego 2005, 18:40
na każego z nas przychodzi czas zmian a każda zmiana nie oznacza zmiany na gorsze a wręcz przeciwnie. Ludzie nas ranią i zawsze będą to robić mało pocieszające ale to prawda my też choć może nie świadomie ranimy innych. Ale każdy ból możemy zmniejszyć. Wszystko zalezy od nas. Pozdrawiam
19 lutego 2005, 16:46
jak trudno jest znowu zaufać i nie trzymać się nieco na dystans, gdy kiedyś zabolało...
19 lutego 2005, 13:39
eh każdy z nas boi się odrzucenia..to normalen.. sparzyc sie na ludziach, przejechać wiem cos o tym.. to straszne ale ja nigdy nie zachowuje dystansu.. eh:/:/ chciałabym troche tej twojej rezerwy...
madelle
19 lutego 2005, 11:43
Ale to dziecko, mimo że się sparzyło, nadal będzie zauważać piękno ognia. I będzie wiedzieć że to piękno jest, jak każde prawdziwe piękno, bardzo niebezpieczne. PS. Czemu nie lubisz śniegu?
Dotyk_Anioła
19 lutego 2005, 09:34
Ja próbuję całe życie poukładać na nowo... Ale zawsze jest coś /ktoś/, kto potrafi mnie wytrącić z równowagi i cały mój nowy porządek się rozpada... I od nowa, cóż taka moja syzyfowa praca... Co do myśli, polecam Myślodsiewnię... (pomaga, nawet bardzo - Harry Potter)
flaw-my-face
18 lutego 2005, 23:50
zawsze boli moment kiedy się sparzysz i nie ważne jest czy masz wtedy 6 czy 50 lat. ale pomimo to, nadal pragnę wrócić do czasu, kiedy nie umiałam mówić- przecież wtedy nawet ogień wydawał się być dziwnie łagodnym [co też wyżej ująłeś]
18 lutego 2005, 23:14
oj da sie bez snu, cos wiem o tym ostatnio... masz racje - dystans musi byc.
dziekuje za komentarz :) :*
18 lutego 2005, 23:07
Bez snu? Da się żyć bez snu?
paulita
18 lutego 2005, 22:52
najlepiej bez pospiechu a jenoczesnie nic nie planujac...

Dodaj komentarz