Jakoś tak poprostowo.
Komentarze: 19
Tak po prostu jest...
W zasadzie nie wiem dlaczego... Jestem wycieńczony, chwila jazdy z kasztanem (weteranem lig rowerowych bike maraton itp.) po prostu wypłukuje z energii do cna. A ja odczuwam duże zmęczenie materiału i ciągle zagubiony jestem.
Bo z jednej strony wiem, że ona nie chce żebyśmy byli parą i że nie powinienem się zmieniać na siłę, ale z drugiej strony wiem, że jeśli nie będę się starał to ją stracę, ale wtedy byłoby za późno na dobre wnioski. Bo gdybym ja w sobie, tak naprawdę wiedział co i jak, co czuję, czego tak naprawdę chcę, to przecież wszystko byłoby jasne i nie musiałbym niczego podobnego pisać.
Ona dzisiaj na basenie. Miotam się myślami czy się z nią spotkać, tudzież nie. Oj głupoty piszę, ale gdybym mógł napisać wszystko- to czytając to, uznałabyś, że jednak jest się nad czym zastanawiać na moim miejscu.
A od jutra spróbuję się poukładać, po kolei- jak kiedyś, już raz mi się udało, ale w pewnym momencie ktoś zburzył mój ładniutki domek z kart i co więcej to nie była Ona.
A dzisiaj czuję się samotny i jakiś taki rozłożony. Pusto mi jakoś i dosłownie czuję jakbym się rozkładał i śmierdział swoimi wnętrznościami pod postacią przegniłych wad. A katalizatorym przyśpieszającym tą reakcję jestem ja sam, ale to dobrze, im szybciej się poukładam... tym szybciej będę poukładany. Och, genialne, nadaje się do tych cytatów w kalendarzu.
I na marginesie... tak bardzo potrzebuję kogoś komu mógłbym oddać miękkość ust, ciepło, obecność... Na rękach ponosić, i w piękne miejsca zabrać, i kwiatami zaskoczyć... I wszystkim innym.
I chuj bum cyk cyk. Bombek nie ma.
A na foto moja pierwsza sesja, nie doskonała, ale każdy się uczy.
,,bombek nie ma,, ... nie ma, ale jeszcze będą. będą. będą. będą!
ja dziś się czuję taka bezbarwna... w sumie nie wiem co ci napisać. przepraszam, że ostatnio nie komentuję. chyba wygasam powoli. za te smęty również przepraszam.
pozdrawiam :*
i wiem co czujesz, bo też czasami mam ochotę płakać do księżyca z samotności. Brakuje mi ciepła. Tak, właśnie tego, ciepła. Ciepła ciała drugiego człowieka, ciepła języka mówiącego czułe słowa, ciepła włosa, stopy, nosa... Jego ciepła...
Jakoś tak mi się nostalgicznie zrobiło - chętnie poszłabym i przytuliłabym się do kogoś. Ale siedzę w domu sama, nikt nie przyjdzie (bo i po co?)... nikt nie podzieli się dobrym słowem... sama, tak jestem sama.
Czy ja wariuję czy tylko mi sie wydaje? A ty czytasz teraz te głupoty... Musisz, bo to twój blog. Co z tego że jestem dla wszystkich tutaj tylko paroma literkami? Pięcioma znakami graficznymi... Tak, oto co się ze mną stało...
Zimno mi... i burza, i pioruny, i brak jego ust... tak zimno... <
Dodaj komentarz