Kolejny nic nie znaczący dzień:);)
Komentarze: 5
Po takim wstępie, wszyscy bankowo przeczytają notkę, no cóż... ;);P. Dzisiejszy dzień upłynął pod znakiem myślenia, i nie ruszania własnego tyłka. Moje myśli krążyły wokół sprawy: jak wytłumaczę się z braku oddania pracy i co mnie za to czeka... Cóż. Należy podejmować decyzje i ponosić konsekwencje. Jeśli oto chodzi to bardzo zepsułem sobie swoją, opinię w szkole. Szczególnie teraz z tym konkursem może być jazda, bo obiecałem:>. W sumie powiedziałem, że napiszę pracę, ale nie miałem ochoty, nie muszę robić wszystkiego... Napewno pojawi się gadka typu: brak obowiązkowości, sumienności... Będą mogli mi to zarzucić. Nie lubią osób, które zbyt dużo mówią i otwarcie wyrażają swoje poglądy: np. mnie. Jakoś się wykręcę, chociaż wiem, że będą lekkie kłopoty i moja poplamiona i zniszczona opinia straci na wartości, i to sporo... Pewnym wyzwaniem będzie jej odbudowanie. Ale lubię takie wyzwania:>. Jeśli porządnie odpocznę to nie będzie żadnego problemu. "Nawet jeśli już wszyscy w ciebie zwątplili- pokaż, że się mylili..." Wracam do gry...:>:]... Złe to dla was nowiny:> chłopaki...
Ułożyłem nową dietę, za jakiś miesiąc nastanie czas, w którym wyjmę ją zakurzoną z szafki i zacznę stosować... o zgrozo..
Naprawdę warte rzucenia okiem...
Nno. Proszę sobie wyobrazić:
druga połowa lat osiemdziesiątych.
(Dlaczegóź by nie druga połowa lat osiemdziesiątych?
Dlaczegóź by nie?)
Miesiąc - powiedzmy - grudzień.
Tuź przed południem była jeszcze wiosna.
Tuź po południu zapadł mrok.
Nnno.Proszę sobie wyobrazić:męźczyzna w obskurnym
mieszkaniu. Kobieta ,
która wchodzi do bramy.
(Dlaczegóź nie męźczyzna i kobieta
Dlaczegóź by nie?)
On w obskurnym mieszkaniu, a ona na schodach.
On pali papierosa, ona puka do drzwi.
On w ciemnym korytarzu, ona poprawia włosy.
(Dlaczegóź by nie miała poprawiać?
Dlaczegóź by nie?)
I on ją widzi. I zaciska zęby.
I przez ściśnięte zęby pyta, bowiem jest
wychowany niezgorzej: - Napijesz się kawy?
A ona: TAK, TAK - odpowiada.
(Dlaczegóź by nie miała się napić?
Dlaczegóź by nie?)
Nno. Proszę sobie wyobrazić:
druga połowa lat osiemdziesiątych.
On stoi w kuchni. I nalewa wodę
do zielonego czajnika. Zastanawia się
i wylewa część wody. Uźywszy zapałek
podpala gaz pod czajnikiem. Ona jest w pokoju.
On pali papierosa. Odciski mu się robią
od papierosów na ustach. Stoi nad czajnikiem
i mówi do wody w czajniku,
mówi tak:
GOTUJ SIĘ KURWO, GOTUJ
WYPIJE I PÓJDZIE.
GOTUJ SIĘ KURWO, GOTUJ
WYPIJE I PÓJDZIE
W MROK.
Ja nie mam telefonu.
Ona nie ma telefonu.
Wyłączę domofon.
Załoźę drugi zamek.
Wyrzucę klucz. Wyjadę.
GOTUJ SIĘ KURWO, GOTUJ
WYPIJE I PÓJDZIE
W MROK.
Nno, Proszę sobie wyobrazić:
ona jest w pokoju.
Stoi w płaszczu. Dotyka
jego rzeczy, które
nigdy nie będą jej.
On w kuchni. Pali papierosa.
Dotyka czajnika.
Czajnik jest zimny.
Dotyka ponownie.
Zagląda. Płomień płonie.
Wszystko w porzadku. Sprawdza
- czajnik jest zimny. Pali papierosa.
Odciski robią mu się na ustach od tych papierosów
Odciski robią mu się na sercu od takich historii.
Więc
mówi do wody.
Więc:
GOTUJ SIĘ KURWO, GOTUJ
WYPIJE I PÓJDZIE.
GOTUJ SIĘ KURWO, GOTUJ
WYPIJE I PÓJDZIE
W MROK.
Nno. Proszę sobie wyobrazić.
Godziny mijają.
Ona zasnęła w fotelu, w płaszczu.
Wygląda pewnie ślicznie.
(dlaczegóź by nie miała wyglądąć ślicznie
Dlaczegóź by nie?)
On stoi w kuchni i patrzy bezsilnie.
Patrzy bezsilnie na czajnik.
Dotyka czajnika.
Pali papierosa.
Odciski mu się robią.
Robią mu się odciski.
(Dlaczegóź by nie miały się robić?
Dlaczegóź by nie?)
Ona w pokoju, on w kuchni.
GOTUJ SIĘ KURWO, GOTUJ
WYPIJE I PÓJDZIE
W MROK...
Marcin Swietlicki
Dodaj komentarz