lut 21 2005

Lepiej mnie zabij, wyrzuć z pamięci, lepiej...


Komentarze: 13

Nie zapomniałem Ci powiedzieć, że jestem zakochany. A to i tak bez różnicy.

Dzień upłynął jak zwykle. Monotonne ślęczenie w szkole, rozmyślania i snucie planów jak przeżyć następny przedmiot... Co się właściwie stało to nie wiem... Rozbestwiłem się? Oj opuściłem się i to bardzo. Zresztą chodzenie po tej szkole to zerowa przyjemność. Jak po każdej zapewne. Lenistwo i uzależnienie od komputera mnie zabijają. Muszę z tym skończyć, ale to chyba zbyt trudne. Żeby odreagować ucieknąłem to treningów, komputera, muzyki... Ale nie na chwilę, to wypełnia mi cały dzień. Nic kompletnie mi się nie chce... Nic... Po prostu dobija mnie rzeczywistość.. bo miało być tak pięknie. I jak tutaj być optymista? Nie będę nim na siłę.

Miałem dzisiaj zacząć dietę, ale nic z tego, zapomniałem o tym, może jutro... ech.. jutro jutro jutro... jutro będzie futro.
Ech chciałbym iść na "wrzosowisko i zapomnieć wszystko" albo chociaż na spacer wyjść... z kimś kto da mi ukojenie. Osobo dająca ukojenie... kaj ześ jest?!

Ja chcę spokoju, nie chcę już żyć tym samym, widzieć tego samego, żyć tym samym po prostu. Potrzebuję odmiany, odnowienia, sensu życia, który gdzieś mi się zgubił między bólem głowy, nią, a rzeczami materialnymi, które kocham najbardziej (krzem, aparat, komputer, audio...)... Chcę z kimś na wrzosowisko... I jak tu być człowiekiem?

(czy dopada mnie pierdolona rutyna...?)
http://www.blogi.pl/blog.php?blog=unloved.one.photo

unloved.one : :
Synestezya
21 lutego 2005, 23:43
Nie, mój drogi. To się nie nazywa rutyna, a marazm. Przygnębienie. Ale wiesz? Chyba sam się w nie wpędzasz. Po bolesnym przeżyciu każdy potrzebuje pewnego okresu czasu, kiedy może się nad sobą użalać. Niektórym wystarczy 10 minut (i nie świadczy to wcale o braku uczuć) a niektórzy całe życie robią tylko to (np. ja). Sens życia? To cel, konkretnie dążenie do niego. Postaw sobie jakiś cel - realny, a zarazem taki, który dałby Ci satysfakcję. I wszystko małymi kroczkami. Zobaczysz, że z czasem znajdzie się osoba, której Ci brak. Ktoś, kto da ukojenie. Nie trudno o taką osobę. Wystarczy, że rozejrzysz się wokół siebie. Czy chcesz do końca życia gapić się w monitor? Tylko od Ciebie zależy. Nie łam się, ino patrz przed siebie, nie wstecz. Buźka :)
21 lutego 2005, 21:47
Wiesz co te Twoje pisanie przypomina mi kogoś....i nie dziwie się Tobie, że nie jesteś szczęśliwy...ale może warto się postarać o swoje szczęście...Pozdrawiam...:)
21 lutego 2005, 21:13
/Optymizm to obłęd dowodzenia, ze wszytsko jest w orządku kiedy nam się dzieje źle/ - jako stan, nie ma prawa zaistnieć. tak myślę...
Dotyk_Anioła
21 lutego 2005, 21:05
Boże, po prostu zabierz tą miłość! A ze spacerku właśnie wrociłam... Szkoda, że nie powiedziałeś mi, że chcesz iść... Zabrałabym Cię ze sobą... Ale doskonale wczuwam się w stan Twojej duszy... Nie czuję tego samego, bo dwie różne istoty nie mogą czuć tego samego, ale bardzo, bardzo podobnie... Pozdrawiam i przetrzymamy to, wiesz?
21 lutego 2005, 20:51
Nie daj się, rutynie. Spróbuj coś zmienić. I proszę jeszcze raz: uśmiechnij się:)
madelle
21 lutego 2005, 19:48
Wrzosowisko... Czemu ja wyjechałam z tej pieprzonej, zielonej Irlandii?! A tak w ogóle to lepiej siedziać w domu, niż chodzić na takie spacery, jak ja byłam dzisiaj (paluszki bolą:). Pozatym rutyna nie jest rzeczą złą, czasami tylko ona nas trzyma przy życiu. Żyjemy rutynowo- Ale fajna mysl... A więc: Rutyno! Kocham Cię, moja rutyno!
21 lutego 2005, 19:38
ja tez za duzo czasu spedzam przy kompie. spac mi sie nie chce. tak naprawde, to nie mam gdzie sie podziac. chyba ty masz podobnie.
ej, ale prosze o troche wiecej wiary. bo kiedys bedzie pieknie, wiesz? i nie mow, ze nie. bo jak nie, jak tak?! ;) ja po prostu nie moge ci inaczej powiedziec. bo jestem ta pieprzona optymistka. ta cholerna optymistka, ktora wbrew wszystkiemu, zawsze powie, ze bedzie lepiej. wiem, czasem to moze byc wkurzajace, taka.. naiwnosc...? ja to wiem. ale ja inaczej nie umiem.
3mam kciuki za twoj sens zycia. 3mam kciuki za ciebie. :)
Książę
21 lutego 2005, 19:32
Smutek, żal, ból, monotonia, nuda... Niemalże jakbym czytał swoje, nie tak znowu dawne, notki... U mnie taki stan też trochę trwał... sam nie wiem ile. Ale stało się coś, czego się wówczas kompletnie nie spodziewałem... Tobie też tego życzę. Pozdrawiam.
21 lutego 2005, 19:31
niestety mogę zaproponować tylko spacerek wirtualny... (jeżeli to Cię zainteresuje, namiary znajdziesz na moim blogu).
flaw-my-face
21 lutego 2005, 19:28
ja ostatnio równiez jakoś dziwnie więcej czasu spędzam przy komputerze...rutyna- jest i każdy ją odczówa [chyba]. każdy dzień jest taki sam- a jednak spójrz jak dni różnią się od siebie!dieta- poprzez mą chorobę schudłam dzisiaj 1,5 kg- a może to tylko iluzja?jak to, gdzie jest ta osoba ukojenie dająca? po drugiej stronie monitora:)
paulita
21 lutego 2005, 19:25
eh wrzosowisko to tez mi sie marzy...
Mała_Czarna
21 lutego 2005, 19:18
Echhh... kolego... troche wiece optymizmu prosze :>. A rutyna nie zawsze bywa zla... Pozdrawiam i tule :**
21 lutego 2005, 18:58
Faktycznie, okoliczności nie sprzyjają temu, żeby być optymistą... Za dużo myslisz nad tym wszystkim. Wiem, że nie łatwo od tego uciec, ale może spróbuj... Prawie każda inna czynność oprócz ciągłego rozpamietywania jest lepsza. Masz ochote gdzies pójść? Zadzwoń, przyjdź... Może nie dam Ci ukojenia, ale zawsze to coś :> I nic Cie zgwałci :D

Dodaj komentarz