Miłość jeszcze żyje w nas... jeszcze...
Komentarze: 14
Średnio mi się podobał dzień, bo chociaż niby robiłem wiele rzeczy, to po jego podsumowaniu, okazało się, że zrobiłem- nic. W sumie nie powinienem się denerwować jednym dniem, który przez swoje lenistwo "przewaliłem", ale to już chyba 50 z kolei... tak być nie może.
Dieta może być i jest. Reszta rzeczy to masa uchybień, a moje zachowanie... hmm chaotyczny jestem, niepoukładany, muszę zacząć lepiej gospodarować czasem- jestem na dobrej drodze:). Razem z Death_World_ będziemy się powolutku zmieniać:).
Zastanawiam się, czy jestem szczęśliwy. Bo jeśli byłbym szczęśliwy- nie musiałbym się nad tym zastanawiać. Z drugiej jednak strony umysł podpowiada mi, że powieniem.W końcu jakby na to nie patrzeć, przy moim boku jest kobieta tęskniąca, subtelna, inteligentna, mówiąca tyle ile trzeba, rozumiejąca tyle, ile trzeba. Kiedy dzisiaj pomyślałem o moich znajomych, to doszedłem do wniosku, że ostatnio tylko jej mogę być pewnien. Pewien, że wysłucha, pewien że zrozumie (!), że pójdzie na spacer, że nie będzie się śmiała z moich porażek i głupot, że nie zamieni czasu ze mną na czas z kimś innym, że po prostu jestem pewnien, że jest blisko... ze mną? Zaczynam to widzieć bardzo, bardzo mocno... I właśnie przez to, czasem gdy ją widzę, chciałbym tak cholernie mocno ją przytulić, ale nie tak zwyczajnie- tylko tak, że zabrałbym ją całą, prosto do mojego serca... Nie mogę jednak tego zrobić, chcę żeby żyła szczęśliwie i z uśmiechem na ustach, wiedząc, że może czuć się bezpieczna, bo jest ktoś, kto bardzo mocno czuje... .
Facet taki jak ja- jest dumny kiedy jego kobieta pyta, kiedy on może się wykazać, kiedy mogę nauczyć ją czegoś nowego, pochwalić się wiedzą. Kiedy widzę, że słucha co mówię- jestem w siódnym niebie. Nie wiem jak to wytłumaczyć, ale tak po prostu jest. Chcę być dla niej autorytetem. Nie takim wymuszonym, ale po prostu autorytetem, jakimś tam malutkim. Ona dla mnie jest autorytetem, gdyby nie była- nie szanowałbym jej tak bardzo, bardzo mocno. Nie odważyłbym się jej skrzywdzić czy obrazić....
Paradoksalnie w moim życiu są takie momenty, że kiedy ja się oddalam- ona się do mnie przybliża i odwrotnie. Kiedy ona jest blisko mnie, wszystkie znane mi dziewczęta są miłe, prawią komplementy, zapraszają na imprezy. Kiedy ona jest daleko, to jest zupełnie inaczej. Może dlatego, że kiedy ona jest daleko- wszystko jest daleko? Chodzę smutny i zamknięty w sobie, a kiedy jestem uśmiechęniety, lepiej nawiązuje się kontakty? Wiem jedno, nie poddam się, nigdzie nie pójdę, niczego nie zrobię. Nawet nie mam ochoty. Kiedyś tak bardzo bałem się każdego dnia, z prozaicznego powodu. Zdawałem sobie sprawę, że ktoś mi ją zabierze i nic na to nie poradzę. Byłem bardzo, bardzo zazdrosny, o wszystkich.... Teraz wiem, że taki dzień nadejdzie, ale... Dobrze wiem, że takie jak ona są poszukiwane, ale wiem też, że ona tego tak szybko mnie nie zgniecie jak kartki paperu i nie wyrzuci do kosza, ot tak. Teraz daje mi pewność, że mojego miejsca nie zajmie nic nie znaczący frajer, będący zwykłym kaprysem. To jest prawie pewność, bo gdzieś tam w środku.. ciagle się boję. Pf.. Czy facet też potrzebuje poczucia bezpieczeństwa? W moim przypadku tak...
będzie dobrze, już ja to wiem!! :) pozdrawiam!
p.s. hyym od dziś używam polskich znaków na blogowisku ;p
ps [klamie , no ale nie do konca , mam scierpnieta reke ale musze przemyslec to co napisales i miec cos sensownego do napisania no !]
pss slucham perfekta \"zawsze tak gdzie ty\":) niedlugo Polska , ale Ania zas bez milosci , fe ! no to ja narazie gonie na gg , wroce !
:*
Dodaj komentarz