Ot, notka.
Komentarze: 18
Piszę notkę bez weny, bez większych wewnętrznych przemyśleń, ale kiedyś trzeba coś napisać, nie? To tak, jak kiedy lekarz mówi: rzuć palenie bo umrzesz na raka, a pacjent pali dalej śmiejąc się i mówiąć: na coś trzeba umrzeć:>. No dobra, może to niezbyt trafnie ująłem...
Co u mnie? No cóż, poplątanie z zagmatwaniem. Poplątanie myśli, uczuć, wartości. Mam dylematy na temat swojego ja- jaki powieniem być, co powinno mnie kreować.
I w zasadzie nie wiem co pisać, bo przemawiają przezemnie moje same rozwydrzone samotności. Zresztą, pisanie notki w dzwiękach fisza i envee to średni pomysł:]. Bo ja kocham ją dalej. Kocham ją tak mocno jak kiedyś, chociaż nie mówię tego, bo sam nie jestem tego pewien, ale moje zachowanie na to wskazuje. Najlepsze w tym jest to, że chcociaż czasem mam dołki, to oswoiłem się z myślą, przecież- że może ona jest tą, ale może ja nie jestem tym? Nawet na pewno nie jestem tym. I jeśli mamy być kiedyś w przyszłości razem- to i tak będziemy. A trzeba cieszyć się dniem dzisiejszym (szczególnie jeśli to imieniny Anki...;)), trzeba żyć. Dee ma rację, ja zawsze mam zły humor i to już od dawna. Zawsze chodzę dziwny... Bo już się rozregulowałem psychicznie, poprzez ciągłe rozrywanie mnie przez uczucia. Ambiwaletne takie...
A tak w ogóle to chodzę na siłownie regularnie, i wreszcie zacząłem prawdziwą dietę, jutro fryzjer. Może coś ze mnie będzie...:).
Tak, będzie:].
Ale z czasem jest coraz lepiej... naprawdę. Cieszę się, że mogę przy niej być. Tak po prostu być i nic więcej. Albo aż tak dużo.
Przepraszam, że czasem nie komentuję, ale jakoś coraz mniej potrafię to robić.. ech.
Słucham happysad i zaczynam płakać. Bo nie ma miłości, bo nie ma sensu...
Nie za temat, sorki...
Mam nadzieję, że w momencie gdy piszę te słowa nie masz na głowie zielonego irokeza, albo różowych końcówek... pozdrawiam z zakopanego gorąco...
Połówki to połówki: jedna jest od drugiej. Nie może być, że jedna jest do drugiej, ale druga do pierwszej nie. Na logikę. To jak łańcuch DNA ;) Choć bywają mutacje ;)
Spójrz: jesteś młody, a TA cała historia jest świeża, bardzo świeża. Nawet jeśli nie rozwinie się w kierunku przez Ciebie pożądanym, to właśnie ta ambiwalencja rokuje dobrze. Jest nadzieją, że się z tego otrząśniesz. Bo choć to poniekąd radosne, to i nieznośne bywa, prawda?
Zacznij zyc.. ale na nowo.. bez niej.. ona nie jest warta Ciebie.. więc nie trac czasu..
nie trac go!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Przecież znam prawdę, nie muszę przestawać wierzyć, ale muszę przestać wynić za wszystko świat...
Dodaj komentarz