Archiwum 01 lutego 2005


lut 01 2005

To ostatni raz kiedy piszę tutaj o tym samym....


Komentarze: 8

Zrobiłem to o raz za dużo. I o tym wiem. Dlatego dzisiaj poświęcę ci tylko parę słów. Parę słów tylko dlatego, że ja dla Ciebie wart jestem tyle samo. "Trzy uśmiechy pospiesznie rzucone". Pokazujesz poprostu swoje oblicze. Jak każdy, jak wszyscy. Wychodzi na to, że nikomu nie warto ufać, nikogo nie warto kochać. Nawet sobie wierzyć czasem nie można. Dopiero później wracasz do tego co zrobiłeś/aś i stwierdzasz... To na pewno ja? Ja doszedłem do takich wniosków. Ze stanowczego, miłego, uczuciowego, pełnego wiary we wszystko co stworzył nasz dobry i jedyny.. A teraz? Pochłonięty złością, wzgardliwością, nutką nienawiści, pesymizmem i gburstwem przemierzam świat. Nie, nie obwiniam cię broń Boże oto, że to wszystko twoja wina. To ja popełniłem błąd zwracając na ciebię uwagę. Nie byłaś tego warta. Nie byłaś warta zniszczenia mojej osobowości. Nie byłaś warta niczego, co odemnie otrzymałaś. Przykre słowa, których nigdy nie chciałem wypowiedzieć. Tylko ty jedyna potrafiłaś utwierdzić mnie w przekonaniu, że to sytuacja kiedy mnie lekceważysz jest chlebem powszednim. Wiem, że to ja to źle rozegrałem. Byłem zbyt wyrozumiały. Już dawno powinnaś była wiedzieć, że każdy błąd doprowadzi do tego, że mnie stracisz. Po tym jak pokazałem ci, że możesz postępować jak chcesz nie pozbawiając się mojego uczestnictwa w twoim życiu, uznałaś, że możesz robić wszystko... Może nie myślałaś o tym co robisz, jak robisz. Teraz jesteś bliżej mnie. Chyba bliżej niż kiedykolwiek. Tyle, że ja, nigdy tak daleko nie byłem. Nawet wtedy kiedy zbytnio się nie znaliśmy pałałem do ciebie większą sympatią. Ze względu na to, że pałałem nią do wszystkich. Teraz już tak nie potrafię, teraz juz taki nie jestem... Wzgardziłaś moimi uczuciami, wystawiałaś je na próbę i bezkarnie niszczyłaś. Ich potencjał malał, aż w końcu osiągnął punkt wyjścia, a później osunął się poniżej granicy liczb naturalnych dodatnich. Nawet nie wiesz jak mi przykro. Ty nie wiesz co czuję. Nigdy nie będziesz wiedzieć. Bo ty nie czujesz, nie myślisz, nie dbasz. Przecież jest ci dobrze. Tyle, że teraz będziesz używać czasu przeszłego, oczywiście dopóki nie znajdziesz kogoś innego, co raczej nie sprawi ci problemu. Zrobiłaś ze mnie człowieka suchego, pustego, pozbawionego dawnego siebie. To pozwala mi tak bez zbytniego sentymentalizmu mówić o uczuciu, które było najważniejszym w moim życiu. Ale ja wrócę do siebie. Przyjdę, zapukam... Oczywiście nie otworzą tak szybko. Ale przecież idzie wiosna.. Będę częściej jeździł i pukał. Jutro będzie odwilż, więc to już niedługo... Przyjadę zapukam i wrócę do siebie... Obiecuję.
Nie mam już ochoty często pisać o tym co między nami zachodzi. To nie ma sensu, jak cała nasza znajomość. Która zgaśnie szybciej niż myślisz. Nauczyłaś mnie być samolubnym. Nie wiem czy można tak to nazwać.. ale zatroszczę się poprostu o siebie.
Nikomu nie można już wierzyć. Na pewno nie swoim znajomym, kumplom... Dzisiaj wyszło na jaw, że kumpel z mojej klasy oszukiwał innych... na 5zł, 7zł. 15zł... Oczywiście pięniedzy mu nie brakowało na nic. Ot tak. Dla zasady, tudzież zabawy. Razem z kumplem, z którym trenujemy przegotowaliśmy na niego zasadzkę, wpadł cały czas zarzekając się, że to inaczej. Przykro mi, ale u nas jest już skończony. Ale przecież to nikogo nie zdziwi. Od zawsze tak było.
Serce boli jeśli oszukują nas najbliższe osoby. Nie materialnie, fizycznie.. Oszukują nas okradając z optymizmu i miłości. Bestialsko zabierają ją nam i poprostu wyrzucają. Nawet nie mam ochoty o tym pisać...

A ty... wredny Judaszu... zapamiętaj.. Jesteś u nas skończony. Nie ma nas dla ciebie. Jesteś zerem bo żadnego usprawiedliwienia nie masz... Zobaczysz jak to się skończy, już jutro...:>:].

A ty... kochana?
: Marcin Świetlicki : - Ty
Byłaś jedynym miejscem tego miasta,
mozliwym do dotknięcia,
ale zdrewniałaś i zniknęłaś
-nie jesteś warta tego wiersza,
a i ten wiersz niewarty ciebie.
Znalazłem dzisiaj słaby puls,
tłukący się czasami pod podłogą
-przywarłem całym ciałem.

unloved.one : :