Nieodnaleziony. Zbudujmy ławkę? Drewnianą...
Komentarze: 16
Dochodzę do pewnych wniosków. Bardzo właściwych zresztą. Odpowiednich bym rzekł. Taki nieokreślony jestem. Nie potrafię się odnaleźć. Chyba chciałbym być kilkoma osobami na raz. Pogodną wesołą duszą towarzystwa, niemrawym smutasem którego trzeba pocieszyć, być w porządku i zarazem mieć pare konfliktów, kochać i być kochanym chociaż to dwie różne sprawy... I do tego nie potrafię się określić co chciałbym "kiedyś tam" robić, jak sie ukierunkować... Wszystko jest takie trudne, szczególnie, że ja tak chyba naprawdę w głębi chciałbym być wszystkim... w rezultacie będąc nikim. Chcę być kolorowy, ale moje barwy blakną bo żadna nie jest intensywnie dopieszczana. Każdą sprawę zaczynam, podejmuję się, potem zostawiając po raz kolejny dając klapę. Tłumaczę się, że nie można przecież robić wszystkiego... Nie można robić wszystkiego, ale nie można też robić nic. Obijając się cały dzień na pewno nic nie zdziałam. Taka myśl mnie targa już od dłuższego czasu... Chciałbym pójść gdzieś, gdzie jest cisza, spokój... Może jakaś ławka, może słoneczny dzień... (Hmm no marzenia, nie musi być słonecznie.). Posiedzieć i zapomnieć o wszystkim. Narkotyki to dają, alkohol też... Po prostu zapominasz, odchodzisz w inny świat. Ale ja tego nie chcę. Ja chcę tak zwyczajnie, tak naturalnie... tak ludzko tak chyba. W domu nigdy nie jest spokojnie, nienawidzę mieszkać w bloku, nie uświadczę tutaj ciszy, spokoju, czy chociaż pieprzonej, chwilowej samotności. Za mała przestrzeń by cokolwiek poczuć z samotności. I jeszcze te denerwujące odgłosy... Tylko muzyka daje ukojenie, chwilo, zagłuszając szmery rzeczywistości. Cały czas w głowie pałęta mi się to wrzosowisko... Żeby pójść tam i zapomnieć wszystko. Przemyśleć... Może nie sam. Z kimś kto rozumie, kto milczy wtedy kiedy ty milczysz, słucha kiedy mówisz, kimś kogo oczy mówią: Kocham Cię, a twoje mówią dokładnie to samo. Słowa wtedy mają małe znaczenie. I chociaż teoretycznie to takie łatwe, znaleźć taką ławkę... To u mnie jej nie ma. Bo chyba znowu mam za duże wymagania. Gdzie tutaj ławka z horyzontem przy autostradzie? W zasadzie postawiłbym ją, tylko swojego terenu tam nie mam;). Chciałbym zaznać spokoju, zapomnieć o wszystkim przez chwilę, a kiedy najdzie mnie ochota pomyśleć o tym, co zrobić można, czy o tym co zrobić trzeba. Nie pod sklepem z piwa puszką... Nie, nie, nie. Moja ławka jednak nierealna jest. Takiego miejsca nie ma. Spać również nie chcę bo podświadomie uważam to za stratę czasu. Czemu to wszystko wydaje się takie beznadziejnie skoro jest prawie w porządku? A nawet lepiej niż "wporzo zioooom". Znowu nie doceniam pośredniego spokoju, bo brakuje mi siebie. Nie sprecyzowałem się- za dużo pytań bez odpowiedzi, na które zresztą nikt mi nie odpowie. To moja działka... Ale ani nie działka terenu, ani amfy... Tylko działka, w której odnajduje się prawda, która jest zarówno początkiem i końcem sensu. Gdybym miał ławkę- łatwiej byłoby odnaleźć sens.
A Ty...? Masz gdzieś taką ławkę? Czy kogos obok gdzieś?