Burzliwy okres w życiu Wojtusia, musi często zapisywać co myśli...
A wiecie, ze boję się, że jest ktoś poza mną? Że przez ten okres, kiedy jam się oddalił trochę, ten ktoś się nasilił?
A może głupi jestem, że tak myślę... :> Pierwszy raz w życiu chciałbym być idiotą;). (tudzież głupkiem...)
Jutro ciężki dzień... ale mam pewien plan na jutro, którego nie jestem pewien... nie wiem czy powinienem...
Bo naprawdę mam wiele wad, naprawdę, naprawdę ostatnio jestem apatyczny i myślę cały czas pesymistycznie. To moje humory trzeba teraz znosić, mi pomagać i źle się z tym czuję, naprawdę źle. Uznałem, że nie nadaję się na "faceta"...
Bo ja nie lubię dyskotek, nie lubię fajek, nie lubię alkoholu... szaleć wieczorami też jakoś mi nie podchodzi...
A do tego nie potrafię "być facetem" z głównego względu... bo liczę się w 200% z uczuciami innej osoby. Cały czas się boję, że zrobię coś źle. Bo chcę, żebyśmy w związku byli na równi... żebyśmy byli dla siebie tak samo ważni. Żeby w tym świecie zdominowanym przez mężczyzn (już coraz mniej) ona gdzieś miała oazę... Chcę, żeby było dobrze.
I boję się posunąć dalej... obojętnie w czym. Bo ja już taki jestem, że lubię pisać wiersze, chodzić na spacery... Odkąd pamiętam, bardzo nie lubiłem, gdy ta, która ze mną jest, ubiera np. krótką spódniczkę... Bo nie chcę, żeby ktoś patrzył na nią jak na obiekt seksualny. I nie chcę, żeby jakiś frajer mi ją zabrał... Ale ja wiem jak łatwo się dziewczynie zakochać, ja wiem jak facet potrafi zaimponować... wiem jak łatwo zrobić głupstwo, którego potem można żałować. Ale jeśli mógłbym być wymieniony na kogoś takiego... to po co to wszystko?
Bo ja taki jestem, że lubię słuchać... nie wiem dlaczego ostatnio mniej, ale jeszcze we mnie nie umarło...
Lubię kwiaty kupić, przytulić lubię...
I w ogóle utwierdziłem się w przekonaniu, że posunę się dalej...
Właśnie w tej chwili, po napisaniu tych wszystkich słów- wyzbyłem się wszelkich obaw, a raczej je sobie schowałem do pudełka...
Czas obudzić w sobie faceta.
A.. i kwiaty będą.
:)