Archiwum lipiec 2005


lip 26 2005

Ot, notka.


Komentarze: 18

Piszę notkę bez weny, bez większych wewnętrznych przemyśleń, ale kiedyś trzeba coś napisać, nie? To tak, jak kiedy lekarz mówi: rzuć palenie bo umrzesz na raka, a pacjent pali dalej śmiejąc się i mówiąć: na coś trzeba umrzeć:>. No dobra, może to niezbyt trafnie ująłem...
Co u mnie? No cóż, poplątanie z zagmatwaniem. Poplątanie myśli, uczuć, wartości. Mam dylematy na temat swojego ja- jaki powieniem być, co powinno mnie kreować.
I w zasadzie nie wiem co pisać, bo przemawiają przezemnie moje same rozwydrzone samotności. Zresztą, pisanie notki w dzwiękach fisza i envee to średni pomysł:]. Bo ja kocham ją dalej. Kocham ją tak mocno jak kiedyś, chociaż nie mówię tego, bo sam nie jestem tego pewien, ale moje zachowanie na to wskazuje. Najlepsze w tym jest to, że chcociaż czasem mam dołki, to oswoiłem się z myślą, przecież- że może ona jest tą, ale może ja nie jestem tym? Nawet na pewno nie jestem tym. I jeśli mamy być kiedyś w przyszłości razem- to i tak będziemy. A trzeba cieszyć się dniem dzisiejszym (szczególnie jeśli to imieniny Anki...;)), trzeba żyć. Dee ma rację, ja zawsze mam zły humor i to już od dawna. Zawsze chodzę dziwny... Bo już się rozregulowałem psychicznie, poprzez ciągłe rozrywanie mnie przez uczucia. Ambiwaletne takie...
A tak w ogóle to chodzę na siłownie regularnie, i wreszcie zacząłem prawdziwą dietę, jutro fryzjer. Może coś ze mnie będzie...:).
Tak, będzie:].
Ale z czasem jest coraz lepiej... naprawdę. Cieszę się, że mogę przy niej być. Tak po prostu być i nic więcej. Albo aż tak dużo.

Przepraszam, że czasem nie komentuję, ale jakoś coraz mniej potrafię to robić.. ech.

unloved.one : :
lip 19 2005

Cóż mogę ci dać?


Komentarze: 27

Cóż ja mogę dać? Nic dać nie mogę.
Bo czasem, kiedy już całkowicie wynaturzy się twoje pojęcie o dawaniu, to widzisz tylko rzeczy materialne.
Bo widzisz, nie mam telefonu stereo z obsługą plików .mp4 filmów .avi, mov. Nie bajerków, nie mam firmowych rzeczy. Wbrew przeciwnie, mam czyste koszulki z targu- w stonowanych kolorach, bo po co na siłę ubierać się w oczojebne, by zwracać na siebie uwagę?
Bo wiesz, nie mam samochodu, ani motocykla, ani łódki. Nawet prawa jazdy nie mam. Nigdzie cię nie zawiozę, nigdzie nie pojedziemy.
Nie mam też look'u. Moja morda to zlep jakiś dziwnych niekształtnych części ciała. Źle skonfigurowana, w ogóle nieprzystojna. Obleśna, tak jak reszta. Może nawet trochę mniej obleśna niż dół (dowartościować się muszę.. prawda?).
I gdybym tylko miał większe lustro w domu- to codziennie oglądałbym jeden wielki zlep- poglądów, głupiutkich kojarzeń. Bo w mojej szafie rzeczy mają nawet i po 7 lat... I dziwnie mi z tym. W cokolwiek bym się ubrał- jeden wielki shit.
Bo widzisz, nie mam fajnej rodziny, ani na żadne imprezy nie chodzę. Nie palę, nie piję- wręcz chyba alkoholu już nienawidzę. Nie miewam zjazdów, faz etc. Bo ogólnie nudny jestem wiesz? Bo jakoś.. normalnie żyję, z tygodnia na tydzień. Bo nie mam znajomych pijaków, piosenkarzy. Gówno mam.
I co ja mogę dać? Nic dać nie mogę.
Bo wiesz, co zaoferować jedynie mogę? To, że możesz przyjsć do mnie- pogadać, posłuchać starych dobrych CD w pieszczonym zbytnio przezemnie sprzęcie? A i może nowych pozycji trochę? Ale innych, bo nie orgarnięty jestem tandetą popu? Może nowy Projekt Ostry Emade? Fisz i Envee? Tworzywo Sztuczne? Ballady Phila Collinsa? Myslovitz? Edyta Bartosiewicz? Co wybierasz?
Bo widzisz, może nie chodzę na każdą imprezę, ale przyjdę gdy ogarnie cię choroba, i coś słodkiego zostawię i może różę nawet? A może i czasem nawet na imprezę pójdę? Bo przecież to nie grzech, przecież bawić się umiem, tylko musisz urobić moją zrytą psychikę wcześniej. I nawet impreza może być piękna. W końcu idę tam z tobą, nie? My, razem, my..
Bo wiesz, stanę za tobą murem w twoich dążeniach. Pochwalę gdy trzeba, ale nigdy nie nawtykam gdy coś wyjdzie źle, bo po to masz mnie, prawda? By czuć się bezpieczną w każdej sytuacji.
Bo widzisz, ze mną możesz pójść na spacer w deszczu, w śnieżycy, o 1:00 w nocy... jeśli tylko masz ochotę.
Bo wiesz, mogę zawalić wszystko- byleby cię uszczęśliwić...
Bo może nie wystarczę- ale będę tuż obok.

No i w sumie.. nic ci dać nie mogę. Bo to jest nic, nic, nic.
Ale kiedyś będę miał pieniondze, nie? To se dziefczyne znajde, nie?
Nie, kurna?

 

(tak sobie teraz pomyślałem... proszę nie kojarzyć notki z NICZYJĄ osobą, bo nie ma tam bezpośrednich odwołań... no może- do płci przeciwnej, ale tak ogólnikowo. A domorośli psycholodzy- niech nawet nic nie piszą.)

unloved.one : :
lip 17 2005

Poplątane to wszystko.


Komentarze: 14

Jak to mówią, w życiu nie można mieć wszystkiego, z czegoś trzeba zrezygnować, a potem ponieść konsekwencje swojego działania. Staram się je ponosić z pełną odpowiedzialnością. Z dumą na sercu, a miłością schowają do kieszeni.

Padła propozycja wyjazdu w Bieszczady, jutro o 22.. I tylko ze względu, że nie potrafię tak po prostu się do kogoś przyczepić, to pojechałbym. Teraz żałuję, że odmówiłem. Żałuję. Prawie tak mocno jak Ewelina Flinta- zaznaczając, że prawie robi duuużą różnicę...

Tak myślę, czy zaobserowałem coś ciekawego przez ostatnie dni...? Tak, zdecydowanie. Uznałem, że jednak są osoby, z którymi po prostu nie potrafię rozmawiać, które jakoś dziwnie na mnie działają. A zawsze taki kontaktowy byłem. Coraz częściej niewidoczny na gg.
Zły humor mam.
Idę sobie.
Posznupię po digarcie, a potem pomyślę nad nowymi fotkami.

unloved.one : :
lip 15 2005

Tylko dodatkiem!


Komentarze: 14

Mam ochotę na notkę... ale nie będzie ona o niej z prozaicznego powodu: nie ma to sensu.
A wiecie tak sobie właśnie pomyślałem jak to jest z wyglądem człowieka. Dlaczego tak dużo utożsamiane jest właśnie z tym, uwarunkowanym u większosci osób genetycznie, wizerunkiem? Nikt nie jest w stanie mnie przekonać, że ludzie pod kioskiem ruchu, na przejściu dla pieszych czy na imprezie nie szukają właśnie uciechy dla oka. I czym to właściwie jest? To jakieś samcze instykty. Pomyśl- kim jesteś poniżając się do tego stopnia, że nawet przez chwilę potrafisz widzieć jedynie zgrabny tyłek, i nic więcej. Tak wiem, przetrwanie gatunku, no i co z tego? To upoważnia cię do traktowania innych jako obiektów, podmiotów? Tak sobie myślę...
Przecież nie jestem dla ciebie tym jak wyglądam...
Przecież nie jestem dla ciebie nawet tym co mówię...
Przecież do jasnej cholery jestem tym, co dla ciebie robię!
A inne rzeczy- są już tylko dodatkiem... kurwa, tylko dodatkiem...!

unloved.one : :
lip 13 2005

Teraz.


Komentarze: 20

Teraz, siedziałem na pustym balkonie, wśród kolorowych upranych odzień. Wpatrywałem się w ciemne niebo, w drzewa, które próbują się nie poddawać sile wiatru. Gdzieś tam w oddali grało radioZet, i lekko zahaczało o moje uszy wysokimi tonami, wiesz jak to jest z tymi tanimi chińskimi radiami. Między ciszą,a drugim planem słuchałem grzmotów tak silnych, że przyśpieszały mi mieszanie się niedawno spożytego obiadu...
Siedziałem tak w oczekiwaniu na deszcz. I myślałem o tym, że ona znowu mnie okłamała. Myślałem o swojej obietnicy i o przywiązaniu do niej. Obiecałem, że gdy jeszcze raz mnie okłamie- odejdę.
Dlatego odchodzę, nie pozostawiając po sobie nic miłego- to wystarczający powód, żeby nie chcieć już do mnie wrócić. Co będzie- zobaczymy. Nie jest ważna pseudonaukowa papka, ani wiadomości. Wiesz, w dupie mam co się dzieje na bliskim wschodzie... Popatrz jaka to łaska patrzeć na te wszystkie infa z TV, to życie, a nie film wyprodukowany przez ITI, Warner czy inne gówna z tego identyku.
Dwa lata- popatrz jak ładnie się złożyło, jaka ładna rocznica. Trzeba uczcić to jakos... może szampanem Dorato, zakupem perfum Kevin'a Clain'a? Tudziez czymś innym fajnym?
Kochałem bardzo przez dwa lata. Dziwnie mówić o tym w czasie przeszłym.
Idę czekać...
I słuchać jak- pada deszcz.
A potem wyjdę na ulicy siąść.. tak, właśnie. Tylko ja, więcej nic...

EDIT: 23:54- 13.07.2005
Właśnie pojawiła się na gg. Niezwykle to dziwnie, nigdy o tej porze nie bywała... Szczególnie ze statusem do kogoś. I poczułem, że jestem dziwny- poczułem się źle, a przecież ma prawo "zamelanżowywać" się na gg z kim chce... Tyle, że w materii tego komunikatora, to zazwyczaj rozmawiała tylko ze mną. Ostatnio pewnie nie, ma dużo nowych znajomych. Zastanawiam się czy robi to specjalnie. Wiem natomiast, że na pewno nie wzmaga to mojego uczucia- daje jedynie do zrozumienia, że niewarto mieć jej nawet na liście, bo wtedy już nic nie boli, nie przypomina.
KLIK.
I lista krótsza o jedną osobę...

Pięknych dni wam życzę, oj pięknych. Bo nadejdą, zaprawdę, zaprawdę powiadam wam- nadeją.

unloved.one : :