Archiwum 09 lutego 2005


lut 09 2005

Walentynki...


Komentarze: 12

Niewidzę ich... To znaczy mam do nich stosunek bezpodmiotowy. Właściwie nie lubię ich bo... z nikim ich jeszcze nie spędzałem. Ogólnie wszystkie święta, które kojarzą mi się z różowym i czymś sztucznym omijam. Nie lubię być taki jak inni, robić tego co wszyscy. A wszyscy robią to tylko dlatego bo to takie miłe. "O kościele- jak o zmarłym mówić tylko dobrze". Przez chwilę zatrzymałem się przy pisaniu... Wiem już dlaczego nie lubię "miziających się par", które budzą we mnie obrzydzenie. Wiem już dlaczego nienawidzę słodkości i nadmiernego ciepła. Czasem sztucznego... Ja poprostu nigdy tego nie otrzymałem. Tutaj chyba leży problem... Nie lubię walentynek bo nigdy żadnej nie dostałem. Ja uczuciowy i romantyczny... nienawidzę walentynek- toż paradoks jest przecież. W swoim marnym życiu nigdy nie dostałem walentynki. I tak też się złożyło, że z nikim nigdy nie byłem w ten dzień. To sprawia, że nie możesz patrzeć w TV jak o tym przypominają. Te wszechobecne serca i cmokające się pary. No i w tej wieczór też wyjść nigdzie nie można... Rodzi się we mnie małe uczucie bólu i nostalgii. Bo tak naprawdę, to nikt nigdy nie odwzajemnił mojego uczucia... Śmieszne, w tamtym roku właśnie chory poszedłem po kartkę dla niej... Właściwie nie wiem dlaczeg. Dlatego, że nienawidzę walentynek? Zdobyłem się jednak na odwagę.. pomyślałem- przecież nie zrobiłbym tego dla kogoś innego. Chciałem symbolicznie, to i tak dużo kiedy czegoś nienawidzisz... Od niej kartki nie dostałem, nic nie dostałem. Tak bywa powiedzą...
W tym roku nie chcę wiedzieć co bym zrobił. Nie będę robił nic, nie mam na to ochoty. Nie chce mi się już myśleć, robić czegokolwiek. Chciałbym odpocząć od życia, ale nie da się. Nikt tego nie potrafi bez konsekwencji. A ja nie chcę ich ponosić. Nie chcę też już być za kogoś odpowiedzialny, nie chcę tęsknić, myśleć, bo zadużo mnie to kosztowało. Chociaż nigdy nie miarowałem ile uczucia jej poświęciłem to jednak teraz mogę jednoznacznie stwierdzić, że za dużo. Nie mam już ochoty na miłość... Nie chcę kochać. Co mnie spotkało? Ból. Człowiek uczy się na błędach. Jestem skrzywiony psychicznie, ale wyprostuję się na czas kiedy dziewczyny zapragną kogoś tak uczuciowego jak ja. Nie będa samolubne jak ona. Będą dawać, nie będą się bawić, będą kochać... Mnie boli wszystko w środku. Dopóki wszystko się nie zabliźni, nie będę robił nic. Potem zdobędę się na odwagę i odzyskam siebie. Na razie macie tymczasony zamiennik. Ale na krótko;).
P.S Tam gdzieś w głębi uważam, że walentynki to piękne święto. Święto miłości. Święto dla kogoś kto kocha i jest kochany. Dla innych to dzień smutku i zazdrości. Przynajmniej dla mnie i pewnie wielu zranionych i opuszczonych ludzi.

unloved.one : :