Podsumowanie..
Komentarze: 7
Chciałem zakończyć jej temat na tym blogu. Zamknąć tą księgę. Akurat tak się złożyło, że zacząłem prowadzić bloga pod koniec moich rozważań. Ja naprawdę już pogodziłem się ze wszystkim. Tyle, że ja- muszę się zawsze z wszystkim (i tym "wszystkim") szczególnie pogodzić. Przemyśleć, pomedytować. Znaleźć inną drogę. Ja muszę się teraz odnaleźć. Szarpało mną i moim życiem już długo. Jednego dnia było dobrze, drugiego zaś uważałem, że jest tragicznie. Jednak jak, więc mogło się tak zmieniać z dnia na dzień...? Czy to okres? Czy może ZNPM? Było mi poprostu źle, a w te dobre dni nawiedzała mnie nadzieja na lepsze jutro, które nigdy nie nadeszło.
Dzisiaj nie chcę, żeby kiedykolwiek nadeszło. Jutro skończyło się już dawno, jutro skończyło się jak wszystkie moje nieodpowiednie wartości i zachowania, które teraz do ich śmierci tępić będę- za wszelką cenę. Nie będę się rozpisywał, ani ubierał niczego w piękne słowa... W moim życiu już ciebie nie ma... wiesz? To jest do ciebie... ty wiesz...
Tym jakże miłym i niebalanym (:>:/) akcentem chciałbym ostatecznie zakończyć wywody o niej, o nas i o tym całym gównie, które mnie spotkało. Jednym słowem spożytkować energię witalną lepiej, dobziej, wytwalziej, ambitniej. "Bo nie ma już nic.. totalna pustka..." Tak więc, w kropce na końcu tego zdania kończy się wszystko- co kochałem przez półtorej roku.
A dzisiejszy dzień był dniem przemyśleń i lenistwa... Jak wszystkie ostatnio:D. Na WF przez jakieś płotki biegałem i nawet mi szło.. hoho:D. Toż to święto było. Widać trening efekty przeniosły. Nie jako ostatni w klasie egzystuję- lecz jako najlepszy leszcz! (Gratulacje można już teraz, kwiaty do garderoby później). Nikt nie wyrwał mnie do odpowiedzi. Zresztą zaświdrowałem tak wszystkich moim ponętnym wzrokiem a'la gorąca 13, że "pół korytarza wymięka" (damska część oczywiście.) jak to podsumowała osobniczka płci bliżej nieokreślonej, której nie trawię, nie lubię, poprzez znięchęcenie do jej osoby, na nienawiści kończąc.Tyle:).
Let's stay Wiedro.
FTZ