Szczęście...?
Komentarze: 19
Tak wiele dzisiaj zrozumiałem. Posłuchałem nauk rekolekcyjnych o szczęściu... Aż dziwne, że to akurat tego dnia zrozumiałem czym jest moje życie. Jakie to wielkie szczęście być tym- kim jestem. Nigdy swojego życie nie przeklinałem, nigdy nie myślałem o samobójstwie. Moje życie, chociaż czasem niezbyt wesołe, jest szczęściem. Jak wiadomo, każdy ma jakieś zakręty. Sztuka polega na tym, że choć to naprawdę trudne- docenić i złe chwile. Dobre jednak wychwalać ponad wszystko, bez żadnych wątpliwości. Złe chwile uczą, złe chwilą dają nam mądrość. Doświadczenie powiększa naszą więdzę, lecz nie zmiejsza naszej głupoty i to prawda. Uczmy się cieszyć naszym życiem. Nikomu nie polecam, pocieszania się tym, że "inni mają gorzej". To też do niczego nie prowadzi. Musimy nauczyć się doceniać drobne rzeczy, nawet samo istnienie, nawet bierną obecność w naszym życiu. Obecność ma kluczowe znaczenie dla egzystencji wszystkiego. Nawet rzeczy, które po prostu są, zostają w naszej pamięci bo istnieją. Rzeczy w znaczeniu nie fizycznym, a skumulowane w sferze całkowicie emocjonalnej. To buduje się w nas... Jeśli docenimy obecność każdej najmniejszej osoby, rzeczy czy sprawy, to docenimy największy dar- jakim jest życie. Choćby najcięższe i najgorsze. Mówi to człowiek mało doświadczony, jednak oczytany bo głębszych przemyśleniach. Co mogę o tym wiedzieć? Szczerze? Nic. Taka jest prawda. Wiem jednak, że jeśli kiedyś będzie mi źle i przeczytam te słowa, to może nadzieja wróci. Może zagości uśmiech. Kiedy jest nam źle, to zupełnie inna sprawa jak pojmujemy rzeczywistość. To nie bum cyk cyk sratatata. Życie potrafi tak dokopać, żeby nawet największa optymistyczna teoria, stała się niczym, kompletną bzdurą bez ładu i składu. Nie mamy wtedy wpływu na pojmowanie świata, bo i świat jest wtedy inny. Uczmy się więc, za wczasu, miłości do życia, bo kiedy będzie za późno- nie będziemy chcieli pojąć, że życie może być piękne. Wtedy jest darem, o którym, przez zgorzkniałość i zmęczenie, nawet nie chcemy marzyć.
Dzisiaj dostałem od niej prezent... Moją pierwszą złotą rybkę. Być może spełniającą marzenia? Jest jednak na pewno znakiem, a raczej symbolem spełnienia jednego z nich. Chyba najważniejszego. Jest naprawdę ładna, złota, kula za to jest dopieszczona, widać włożoną pracę... i serce? Oklejone starannie pudełko, żywa roślinka, wszystko ładne, piękne. Pomysł niebanalny. No i w życiu sam bym tego nie kupił do swojego pokoju. To fakt... Do tego jedna kula pękła. Trzeba było jednak wszystko kupić, zrobić. Niby proste i banalne? Więcej warte od wszystkiego innego. Mogła przecież pójść na łatwiznę. Ale to? Nie mam zbyt dobrego podejścia do zwierząt. Nigdy, naprawdę nigdy, nie kupiłbym sobie złotej rybki. Zresztą żadnego zwięrzątka tego typu. Poza tym, z kotem to była inna historia. Będę musiał na nią uważać, dbać, zmieniać wodę, karmić. Łatwo to rozbić w końcu też no.. jedna już się jej stłukła. A jednak jestem szczęśliwy. Jestem naprawdę szczęśliwy. Nikt nigdy nie dał mi lepszego prezentu, w lepszym momencie, więcej wartego. Wszak jest pomysł, szyk, wykonanie.. Ech. W momencie, w którym najbardziej chciałem, żeby pokazała, że jednak coś znaczę. Pokazała... Banalne? Jestem szczęśliwy, że mogę ją kochać. Nieważne jak to wszystko wygląda. Doceniam, naprawdę doceniam. Jak nigdy do tej pory. O rybkę też będę dbał, czas wrescie ofiarować trochę swojej troskliwości, komuś innemu niż ona. Ją jednak, obdarzę swoją miłością jeszcze bardziej. Nie nachalnie, nie wprost. Będzie jednak wiedzieć, że znaczy dla mnie najwięcej. Zrozumiałem to dzisiaj, zanim jeszcze dostałem jakąś rybkę. Warto żyć chociażby, żeby dawać jej szczęście. A mnie? Mnie więcej nie potrzeba niż spacer, niż gesty, w których pokazuje, że nie jestem rozrywką, że się liczę. Nie chcę niczego innego. Odpowiada mi to co jest i kocham to, najbardziej jak potrafię. Zawsze wkładałem w prezenty dla niej dużo pracy. Często niektóre rzeczy zawalałem, to fakt. Zawsze uważałem, że było warto. Ona razem z siostrą, która jej pomagała, napracowała się trochę. To niby nic, a jednak, tak jak mówiłem, można pójść na łatwiznę... Ale to już nie jest kiedyś- dzisiaj jest dzisiaj- a dzisiaj, dzisiaj jest pięknie.
Tak mi trochę żal tej rybki, takie małe to ma... Ale tak czy siak- byłaby złapana i miałby ją ktoś inny, a tak? Tak jest u mnie i jest od niej. Jutro kupię pokarm i takie tam;). Ojciec zrobił dziwną minę widząc ją i zapytał czyj to pomysł. Użył też słowa "genialny". Wydawało mi się, że zabrzmiało ironicznie, ale kiedy wręcz naskoczyłem na niego (powtarzam, docenieam, baardzo!:D) powiedział, że to nie było kpiącym tonem. Ja i tak uwielbiam moją nową przyjaciółkę- która nie ma jeszcze imienia:D tak na marginesie:).
Przyśpieszyłem trochę dzień kobiet. Mam nadzieję, że wie, że szanuję ją cały rok. Symboliczna róża i zdjęcia, w które włożyłem całe serce. Poprawiłem, podkoloryzowałem, dodałem słowa warte jej osoby. To była moja riposta. Wiem, że mniejsza, lecz szczera i z całego serca. Miałem małe perturacje z tym związane, ale mam nadzieję, że jej się podoba. Jest taka śliczna na tych zdjęciach... Czasem mam ochotę ją zjeść w całości ech... Ale tak.. jakoś na płaszczyźnie wzajemnych relacji. Patrząc na jej zdjecie- poza cudowną fizycznością, widzę też ciepło i czułość, którą zaczęła okazywać. Chyba znowu zaczynam jej ufać...
Jestem szczęśliwy...