Nie jest lekko...
Komentarze: 9
Pogódź się ze stratą... Ta rana się zabliźni...
W sumie nie tak miało być. Bo przecież gdybym był skończonym idiotą to zbluzgałbym ją, nawrzucał jej i tyle ją widział. Tylko dlatego, że się udało. Gdybym był mądry- rozstałbym się z nią na zawsze już dawno... Wyszłoby na to samo, tylko druga opcja jakaś bardziej honorowa...? Nie wiem co mam mysłeć, nie wiem jak się miewa i średnio wiem jak sobie radzić kiedy żyć się odechciewa..
Rozmawialiśmy. Wypowiedziałem wszystko co leżało mi na duszy. Ileż tego było. Na pewno poczuła się źle. Teraz mi jest źle, że to zrobiłem. Ale kiedyś dobiłoby mnie to... teraz tylko boli. Ale co miałem zrobić? Rozmowa była, tragiczna i momentami nie potrafiłem oddychać (sam nie wiem dlaczego... poprostu jakby brakowało tlenu...). Potwierdziło się to czego bałem się najbardziej sobie uświadomić. Dla niej to nie było uczucie. Nic więcej poza dobrą znajomością, przyjaźnią. Szkoda, że dla innych i dla mnie to tak nie wyglądało. Nie będę tutaj dywagował co się stało, o czym rozmawialiśmy... jak się teraz czułem, jak się czułem wczoraj, ani co zjem jutro na śniadanie.
Wolałbym raczej zastanowić się nad ludzką nadzieją. Ja ją miałem, przesadną i niepotrzebną. To był zły rodzaj nadziei. Myślałem, że wszystko ułoży się po mojej myśli... No bo tak. Bo jak się będę bardzo, bardzo starał, pokazywał to- to wszystko się zmieni. Tak mi wszyscy mówili... Podchwyciłem pomysł. Pomylili się. Tak więc... Jeśli ubzdurasz sobie coś albo wmówisz, to jak najszybciej to z siebie wyrzuć. To tylko dodatkowy ból. Tylko nieodwzajemniona miłość jest bólem. Odwzajemniona to dopiero szczęście.. Ja również widzę swoje błędy, niedoskonałości, swoje dziecinne zachowanie (miłość z filmów itepe...). Jeśli są sygnały, że nic z tego nie będzie to najlepiej pogodzić się z tym już na początku jakiegoś uczucia. Im mniejsze tym lepiej, łatwiej stłamsić. To szalenie trudne. Wiem- bo sam przeżywałem. Tyle dookoła miłości.. sztucznej, kreowanej miłośći, ale jednak to działa na umysł człowieka. Pogodziłem się już ze wszystkim, lepiej późno niż wcale:). Teraz wiem, że powinienem był to zrobić już dawno temu. Czas się zmienić, podnieść i znowu zacząc się rozwijać i zmieniać na lepsze. Bez nikogo przy boku, a może z nią? Cały czas proponuje mi przyjaźń, ja nie wiem co o tym myśleć. Nie wiem czy dam radę... Ale czy na świecie są rzeczy, którym nie damy rady? Znam smak swoich łez, krwi i potu na treningach. Znam siebie, znam uczucie bólu, jestem silniejszy. To już wszystko w temacie- ja i ona. Ta rozmowa to zakończyła, już nigdy nie będziemy parą... Może i dobrze? Może i tak ją kocham. To nie ma już znaczenia. Czas wziąć się w garść:). Odzyskać siebie! Włożę tutaj licznik dni odzyskiwania siebie...;)
Podsumowując: lepiej dwa razy się zasmucić z drobnego rozczarowania, niż dwa miliony razy płakać z powodu nieodwzajemnionej miłości, nieważne czym by dla nas była i czego nas nauczyła...:).