Bez jakichkolwiek uniesień.
Komentarze: 13
Wycieczka? Musiano by mnie poczęstować 220Voltowym najlepszym przyjacielem współczesnego człowieka bym powiedział, że było "w miarę". Nie było źle, ale to tylko dzięki nastawieniu, że przecież.. no kurde, jak już jechać to po coś, nie? O towarzystwie postanawiam sobie pomilczeć, a pogodę zjechać jak burą sukę powinienem za to, że w tatrach padało bite dwa dni. Chwała Bogu lubię deszcz, zimno, drgawki, pełno błota... W pewnym momencie wszystko wyglądało jak obóz przetrwania. Szczególnie w nocy, ale to już temat na inny referat. W każdym bądź razie, choć ja lubię deszcz i tego typu sprawy stwarzające problemy w normalnej, skromnej egzystencji- to aparat trochę mniej:>. Trudno mu się dziwić- gdybym był stosem elektronicznego popisu techniki, to zapewne wolałbym być raczej suchy. Żadna perwersja.
Zdjęc na razie sam nie widziałem. Nie mam nawet w sumie ochoty. Jakoś nie mam motywacji by je w ogóle skopiować na dysk twardy, a tak naprawdę to nie mam miejsca na 600mb. Ale zrobię, obiecuję. Wtedy kiedy wszystko już wróci do normy- tj. kiedy wszystko unormuję i na nowo zapakuję pociąg na właściwe tory.
Akcja "chudnij razem ze sobą!" trwa i według moich skromnych obliczeń potrwa jeszcze jakieś 15 miesięcy.
Głowa boli, brak snu odbija się na wszystkim na czym może.
Właśnie znowu coś pękło.
Nie, to nic. To tylko ja.