Kobieta nigdy nie widzi co się dla niej...
Komentarze: 10
Imaginacja
Miałaś długi płaszcz.
czerwony
Miałaś długo płaszcz.
Od cudowności do mądrości.
Był dopasowany do ciebie.
Wydawało mi się tak, jakbym ja go uszył, specjalnie dla ciebie, czerwono.
Czerwono mi było gdy go wkładałaś..
Wydawało mi się, że ubierasz go dla mnie
i że pod nim istnieje odbicie jego samego.
Po raz kolejny tylko mi się wydawało...
Dziwne uczucia mną szarpią, dlatego postanowiłem to na jakiś czas odłożyć.
Dzisiejszy dzień to jak zwykle dwuczęściowa opowieść braku czasu. Pierwsza część: sprzątanie. Druga: dotarcie na miejsce, trening, powrót. Potem już tylko komputer, łazienka, książka.. sen. W zasadzie to dzisiaj ostatnia część (nie zaliczona do części głownych z powodu jej odrębności i braku możliwości przyporządkowania do jakiś specyficznych, nudnych części dnia.) wyglądała trochę inaczej. Zarzucone zresztą zostało mi (i to nie przez jedną osobę, więcej, ale dee to mnie już szczególnie zbluzgała...:>), iż mianowicie, nie wykorzystałem wolnej chaty. W zasadzie jednak.. nie miałbym specjalnego powodu by skakać ze szczęścia... Kiedyś taak.. Moje marzenie. Sobota, starzy wychodzą o 17. Ja przygotowuję romantyczną kolację, później wspólny film na dvd.. I.. odprowadzam ją do domu obdarowując rózą, a raczej ich dużym bukietem. Wiem, że to prowadziłoby tylko do jednego. Cała ta atmosfera i otoczka, to coś dla zboczeńców, którzy chcieliby wykorzystać sytuację. Ja jednak powtrzymałbym się. No cóż, może jestem idiotą. Nie zrobiłbym tego zresztą z tego powodu... Zrobiłbym to z miłości.. Jakie to abstrakcyjne teraz.. Jednakże uczyniłbym wieczór wyjątkowym. Miałbym ku temu same sprzyjające okoliczności, o jakich marzyłem od dawna. To zatrwarzające, że rzeczy, których bardzo pragniemy (a w tym przypadku sytuacje) dzieją się wtedy, kiedy naprawdę są nam mało przydatne. Skakałbym ze szczęścia, naprawdę. Wyobrażam sobie ten wieczór. Zapach, smak... Wszystko po kolei. Szkoda, naprawdę szkoda, że nie mam już ochoty... Jak na razie. Postanowiłem to odstawić, albo dzisiejszą ciszę panująca w moim przybytku wykorzystać na przemyślenie pewnych spraw. To trudne... co innego można powiedzieć?
Z przemyśleń nici. Zrobiłem rzeczy, które pozwalają mi się odpreżyć. Na codzień wszędzie jest nieporządek, znaczy.. nieład artystyczny, co wiąże się z brakiem czasu, za dużo schodzi go na twórcze rozrzucanie tego wszyskiego. Natomiast kiedy chcę odpocząć, robię wszystko z pedantyczną dokładnością. Robiłem dzisiaj galaretki:). Dawno nie wyszły tak dobrze. Później już tylko skwapliwie wyczyściłem całą kuchnię. Pomyłem naczynia, podłogę, posprzątałem do końca duży pokój, rozłożyłem rodzicom łóżko najlepiej jak potrafiłem. Zająłem się sobą, swoim pokojem, ubraniem na jutro...Przemyśleniem jutrzejszego dnia. Ułożyłem nowe napisy z literek (z danonków.. jakby inaczej?). Czyli poprostu robiłem to co zwyklę lubuję robić myśląc o czymś ważnym, czyli w ciszy i pracy rozważać bardzo ważne sprawy wagi państwowej. I uradziłem... nic... kompletnie, totalnie nic. Tak również bywa. Zazwyczaj moje pedantycznie czynności owocowały masą nowych odpowiedzi na odwiecznie pytania ludzkości związane z moim życiem. Nie wiem jak mam to intepretować, pierwszy raz się to zdarza;P. Hih... Z moją osobowością dzieją się dziwne rzeczy. Zaciąłem się przy goleniu i pewnie zaraziłem jakąś parszywą chorobą. To dlatego.. (ej no co.. no kogoś trzeba zwalić.. ktoś musi być winny. Mogę zmienić zdanie, ale nie fakt, że mam rację:D).
Zadania na jutro:
-Kościół
-Szkoła.
-Kościół
-Szkoła.
-Zdjęcia...
-Galaretki:>
-Jakieś 5 minut na myślenie
-Duużo czasu na obijanie się i rozmyślanie o wykorzystaniu fotonów w łopatologii stosowanej.
-Download Ambitna mjuzik mode.
-Skomasowanie myśli i wyrażenie ich poprawnom polszczyznom.
-1000 500 100 innych myśli i zadań...
I'll be back soon, after the moon will be gone.