Archiwum kwiecień 2005, strona 2


kwi 11 2005

Jakoś weny nie mam...


Komentarze: 14

Jakoś leniwy też jestem...
Wypadałoby rybce wymienić wodę.. ech.. pouczyć się.. przygotować... posprzątać... bleh... leń.

Tak się czasami zastanawiam nad stosunkami międzyludzkimi... i dochodzę do wniosku, że ich nie ma... Ostatnio moim oczom ukazuje się zbyt wielu hipokrotów i dwulicowców. Naprawdę nie mam już najmniejszej ochoty ich oglądać...
Dookoła wszystko denerwuje... miażdzy... ale dam radę... no kurde... ja bym się miał poddać? phi.
Z bólem da się walczyć

Zauważyliście, że czasem przywiązujemy większą uwagę do miłych słów, które my wypowiadamy, a mniejszą do usłyszanych?
Nauczmy się doceniać... praca domowa na dziś? Pomyśl co możesz docenić w zgiełku spraw, biegu, stresie i brutalności rzeczywistości...

"A to miejsce gdzie zasypiam sam... w łóżku wielkim jak supermartkety..." Ja już chyba mniej...

unloved.one : :
kwi 09 2005

Trochę źle... ale bywało gorzej;).


Komentarze: 14

Ostatnie dni? Jakos dziwnie mijają. Czuję jak czas przemyka mi przez palce. Próbuję analizować swoje życie, wprowadzać zmiany. Na to potrzeba czasu... powoli mi się udaje, ale przychodzą dni, w których.. po prostu nic mi się nie chce...
Teraz najchętniej poszedłbym z kimś usiąść koło autostrady i posiedzieć w ciszy... Ot tak po prostu. Tamto miejsce bardzo sprzyja mojemu myśleniu. Indrustialne klimaty zawsze lubiłem, a tam jest taki miszmasz... między odgłosem ciężarówek i pędzących osobówek da się usłyszeć ptaki i szum wiatru... Nie ma tam zbyt duzego ruchu. Przy okazji można też poprzyglądać się podróżującym ludziom, uczynić z siebie małego fana motorycji (czyt. przyglądać się bliżej blachosmrodom...). Uwielbiam tamto miejsce... Teraz nie potrzebuję nikomu się wygadać, czy też czegoś w tym guście...
Chciałbym pomilczeć z kimś, poczuć obecność... w zasadzie to mogę i sam tam posiedzieć...chociaż to nie to samo.
Jutro mi przejdzie:).
Wczoraj uświadomiłem sobię inną rzecz. Samolubną zresztą. Dostrzegłem, że jest kobieta, z którą mógłbym przeżyć taką miłość o jakiej marzę, od początku do końca. Nigdy wcześniej nie patrzyłem na pewne rzeczy z tej strony. Uświadomiłem sobie, jak wiele dziewcząt patrzy na mnie z iskrą w oku, uśmiechem, jak dobrze przy mnie się czują. Uświadomiłem sobie, ze one pragną takiego kogoś jak ja, uczuciowego, bliskiego.. może i romantycznego. Nie powinienem tego mówić... ale po prostu tych cech jestem u siebie pewnien. Wystarczyłby jeden z gestów. jakie już czyniłem dla niej, a wiele z nich byłoby gotowych zacząc coś ze mną.
Wiem, że powinienem tak nie myśleć i doceniać to co mam... wyrzucam niedosyt. Ja taki nie jestem. Odsuwam te myśli...
koniec z nimi.
Pośród niepewnej szczęśliwości, czegoś mi brakuje.
Po prostu gdzieś jest dziura, a ja muszę być pieprzonym pedantem, co trudno zmienić...

unloved.one : :
kwi 06 2005

100 dni dookoła życia...


Komentarze: 13

Blog ma już 100 dni... Nie sądziłem, że tak szybko przeleci. 100 poranków, 100 wieczorów. Cała setka. Cała setka życia zawarta tutaj...
Wypadałoby podsumować jakoś te 100 dni...? Wbrew moim przypuszczeniom zrobiłem więcej niż myślalem. Poprawiłem swoje wyniki, stałem się sumienny... To dziwne, ale to blog czynił mnie lepszym. Pisząc i czytając swoje notki, dochodziłem do właściwych wniosków. Rozważałem, rozmyślałem. Widziałem siebie, widziałem co zmienić. Czytałem go jak bloga innej osoby i oceniałem swoje postępowanie, życie z perspektywy. Tak na uboczu...
Dzięki temu wiedziałem co zmienić, co zrobić...
Przez te 100 dni zrobiłem wiele pożytecznych rzeczy, naprawdę nie spodziewałem się tego.
Tak w ogóle, poza konkursem, to odnowiłem swoją dawną, wielką wiarę. Jeszcze przed śmiercią Papieża. Teraz jestem już umocniony... bardzo, bardzo mocno.
Sam blog? Znalazłem tutaj wielu wspaniałych ludzi. Wiele wspaniałych i wartościowych osób komentuje moje notki. Z chęcią czytam ich blogi... gdybym nie zainteresował się założeniem swojego, nigdy bym tutaj na nie nie trafił. Komentarze często podnosiły mnie na duchu, dawały do myślenia. Bardzo za nie wszystkie dziękuję. Naprawdę bardzo.
Chciałem stworzyć coś, co by mnie urzeczywistniało... Myślę, że w jakimś stopniu mi się udało. Wy jesteście tego częścią, dziękuję.
Bloga zakładałem jako ten jeden niekochany... Nie wiem, być może wypadałoby zmienić login?
Życie bardzo się zmieniło. Zrozumiałem jak bardzo ją kocham, jak bardzo kocham rodziców...
Nauczyłem się jak doceniać każdą kroplę wody, każdy kęs pożywienia... Każdy skrawek papieru, każdą kostkę czekolady. Nauczyłem się jak doceniać każdą minutę, każdą sekundę, jak nie tracić czasu. Poznałem dogłębniej wartość każdej złotówki- pieniądze to włożone w nie praca, dobrze kiedy jest uczciwa. Nauczyłem się cieszyć słońcem, deszczem, wiatrem, każdym uśmiechem. Zacząłem patrzeć na każdą otaczającą mnie rzecz z zachwytem, nad ludzkim intelektem, który to wszystko zagospodarował. Może wydoroślałem...?
Od zawsze mówiłem otwarcie o moich uczuciach. Teraz robię to jeszcze bardziej otwarcie. Daję mojej kobiecie to wszystko- czego potrzebuje by być szczęśliwą... Oprócz tych wszystkich rozmów, gestów, słów, sms-ów, kartek, kwiatów, prezentów, oparcia...może poczucia bezpieczeństwa (czy słowa "zawsze jestem przy Tobie", potwierdzone gestami, dają takie poczucie?) wierności, grania fair... zacząłem mówić o jej fizyczności. O sztuce kochania nie tylko umysłem. O sztuce przekazywania uczuć także ciałem. W zasadzie nie wiem czy ona chciałby kiedyś czegokolwiek... Nie będę o tym myślał, nawet nie będę zahaczał o ten temat. Ona nie jest taka... Dla mnie liczy się naprawdę przedewszystkim wnętrze... nic więcej nie jest ważne. Może przytoczę sms-a, którego niedawno jej wysyłałem: "Piękno jest rzeczą względną i nie zależy od opalenizny ani gładkości skóry, zmysłową i urodziwą się jest... Do tego trzeba wziąć pod uwagę ciepło i piękno promieniujące z kobiety, a szczególnie kryjące się pod cudownymi zielonymi oczętami..."
Nigdy nie mówiłem o tych sprawach tak często, jak przez ostatnie dni, trochę ją to zdziwiło... Ja po prostu chcę, żeby wiedziała, że jest cudowną istotą nie tylko pod względem duszy, ale także pod względem swojej fizyczności. Niedawno próbowałem wskrzesić w sobie jakieś głębsze samcze instykty, inne niż te takie zwykłe, codziennie, może dłużej zawiesić na którejś pannie wzrok...? Niepotrafię, za każdym razem porównuję ją do NIEJ i ta panna jest po prostu nieatrakcyjna...
Jest dla mnie największym szczęściem...
Ona teraz zachowuje się tak, jak zawsze to sobie wyobrażałem... Jest przy mnie.. Naprawdę. To namacalne pod palcami. Ona zasługuje na wszystko... "Będę cię obserwował... będę się absorbował..."
Kocham cię jak potrafię, chociaż jestem przy tobie krasnalem intelektualnym.

W dużej mierze to wszystko właśnie dzięki temu blogowi... Przemyślenia...
Cieszę się z tych 100 dni mojego życia.

unloved.one : :
kwi 04 2005

:(


Komentarze: 17

Zatrwarzające jest to, że nie mam czasu zastanowić się nad śmiercią Papieża. Jest przecież tyle myśli, tyle niewypowiedzianych słów... A ja? Ja własnie mam przerwę między nauką. Zapowiada się gdzieś do drugiej. Pośpię koło czterech godzin, wstanę i znowu będę się uczył. Nie wiem jakim cudem, ale po prostu mnie zasypało. Pierwszy raz nie z mojego lenistwa... Naprawdę pierwszy raz... Nie z mojej winy. Teraz czuję niewypowiedzianą złość na tych wszystkich idiotów, którzy nie widzą niczego innego poza swoim przedmiotem. Tak jakby tylko jeden istniał na świecie. Zdałem sobie sprawę, że jest za mało czasu. Za mało czasu na to by jeść i spać... Głowa mi pęka, boli bardzo mocno. Od nadmiaru, od strachu że się nie wyrobię. Piszę to by się uspokoić, wyluzować... Na co jeszcze może mi zabraknąć czasu...? Na życie...?
Może jest w tym trochę mojej winy... Spędziłem z nią dzisiaj 1,5 godziny... Nie żałuję, warto było. Tak wiem to moja wina. Ktoś mógłby rzec: Idiota... narzeka na brak czasu, a 1,5 godziny przebimbał...
Nie, nie załuję. Spędziłem 1,5 godziny z naukochańszą kobietą pod słońcem.
Wyjaśniłem z nią wszystko ostatnio. Wszystkie moje wątpliwości. Teraz wiem wszystko... wszystko. Wiem, że to najwspanialsza kobieta, tyle. Nie mam zbyt wiele czasu by o tym pisać... Wiem, że myśli, że tęskni, że lubuje, że szanuje... Wiem, że ją kocham, chociaż już jej tego nie mówię. Działam, działam, działam.
I wiecie co...? Płakać mi się autentycznie chce, że nie mam dla niej czasu... naprawdę. Może to ten nastrój, ale chce mi się beczeć... Ale ona rozumie... ona rozumie... rozumie... oddaje się mi, a ja oddaje się jej...
My... jak to pięknie brzmi, chociażby przez chwilę.

unloved.one : :
kwi 03 2005

Wieczny odpoczynek.


Komentarze: 1

"Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie..."

unloved.one : :