Najnowsze wpisy


sty 15 2006

Wolno.


Komentarze: 12

Wieczór bolący, głowo-bolący, serco-bolący. Ogólno bolący.
Czystą wódkę pitą ze szklanki powoli przelewam z prawej strony jamy ustnej w lewą... I tak w kółko, wystarczająco ciepłą połykam... Przynajmniej bakterii się pozbywam. Nie szkoda mi jej, wiem, że gorzka i niedobra trafi we właściwe jej miejsce, gdzie znajdzie odpowiednie towarzystwo do zabawy i rozkładu....

Zagubioniony w czasie i przestrzeni. Trochę ranny próbuję się odnaleźć.
Ale w jej oczach dalej drzemie ta głębia, skóra jej twarzy dalej jest tak samo miękka i tak samo subtelna, głos ciągle tak drzży moim ciałem we wszystkie możliwe strony, opuszki jej palców dotykają tak jak zawsze, pięść w kontrolowanej złości uderza we mnie, powoli łechtając mą psychiczną męskość- budząc ją ze snu.

Życie toczy się jak zawsze, jak zawsze nie można odpalać samochodów, jak zawsze kominy nocą dymią inaczej i mocniej niż w dzień, jak zawsze rany nie goją się do wesela.
Świetny i święty toksyczny bałagan...

Wziąć ją za rękę i pójść na mocną kawę, tam gdzie zawsze...
I wziąć w ramiona, tak mocno i delikatnie, tak ciepło jak ogień i tak orzeźwiająco jak woda...

unloved.one : :
gru 12 2005

Powoli, powoli...


Komentarze: 15

Z głosem Janis Joplin i przy dźwiękach gitary Jimmiego Hendrixa spędzam leniwie ostatnie minuty dzisiejszego wieczoru.
Tak sobie myślę, że zmęczony jestem i to trochę pozytywnie. Może zadowolony bardziej? Bo uspokojam się, ostatnie przeciwności losu spowodowały jedynie, że wreszcie pomyślałem aby zebrać się i pokazać to, iż nigdy nie należy się poddawać.
Dopiero teraz dochodzę do wniosku, że strata rzeczy materialnych, nawet też tych sentymentalnych w nich zawartych, nieważne kontakty międzyludzkie... Że to wszystko co uważałem za złe i co się skumulowało- nie było wystarczającym powodem bym aż tak się zmienił. Nie zmieniły się tylko wartości które wyznaję.
Bo one nigdy się nie zmienią. A jak przejdzie mi ten filozoficzny nastrój to zamierzam się cieszyć życiem i pracować nad sobą. O. Tak to wygląda 12.12.2005. Wbrew wszystkiemu...;)

unloved.one : :
gru 05 2005

Aj.


Komentarze: 12

Rzadko tutaj bywam, u was nie bywam w ogóle. I źle mi czytać wasze komentarze, chociaż czuję w nich tyle ciepła. Wiem, że was nie odwiedzam, że nie zostawiam nic po sobie, a jeśli już jestem to nie u wszystkich. Bo już nie potrafię, wypaliłem się, koniec. Przepraszam. Zawszę będę pamiętał, że byłyście ze mną, nawet wirtualnie... Szkoda mi tego wszystkiego, ale po prostu jest inaczej, może jeszcze kiedyś się tutaj odnajdę... Mam nadzieję. Zresztą, już za chwilę stuknie mu roczek, już. Czuję jakby to było wczoraj... Czuję, że to wszystko nie ma sensu.

Bo jest mi źle, bardzo źle. Znowu depresja... znowu wszystko.
Znowu wszystko jest tak samo.
Pocieszanie nie ma sensu, bo nic głębszego sensu tak naprawdę nie ma, dopóki ktoś nie poukłada mnie jak klocków... Dopóty mam ochotę powiedzieć wszystkim...
Ech, zresztą.

unloved.one : :
lis 19 2005

Zdenerwowanie.


Komentarze: 12

Zdenerwowanie na cały świat. Zdenerwowanie za to, że jest jak jest. Za to, że większość obraca się wokół wyglądu, związki i kontakty międzyludzkie obracają się tak naprawdę wokół seksu i za to, że to wszystko jest małoludzkie.
I za to ile zła spotyka dobrych ludzi (nie chodzi o mnie).
I za to, że nie mogę mieć czego pragnę, chociaż się staram.
I za to, że wszystko mi się psuje.

I za to, że już nic nie jest jak kiedyś...
Ale mam wspomnienia... i zdjęcia.

unloved.one : :
lis 15 2005

Nieważne.


Komentarze: 15

Włączyłem monitor, powoli rozglądnąłem się po pokoju, jakby nie w kolejności, bo przecież zaiste ileż energii w tym czasie zmarnowałem nie spoglądając na monitor. Równie powoli przejrzałem listę kontaktów. 20 osób dostępnych- a jednocześnie tak pusto... Bez odpowiedzi pozostało więc moje ciche wołanie o rozmowę konstruktywną, o zabarwieniu bardziej rozważająco-poważnym. Opuszczone binarne przestrzenie, puste jak 0 i 1... Zero i jeden.
Na myśl przychodzi mi matematyka, i tą samą myślą powoduję u siebie odruchy wsteczne, jakby kolacja znowu chciała zobaczyć światło dzienne. W międzyczasie nie myśląc o tym szczególnie włączyłem "Deszcz w butach". W dalszym ciągu pozostaję pod wrażeniem kunsztu mistrza podkładów i genialności tekstu. No i przy okazji sam tekst jest na blogu, to coś znaczy.
Tak sobie pomyślałem, że chyba powinienem zacząć inaczej traktować to miejsce. Więcej przemyśleń, więcej siebie... Bez względu na wszystko. Tak więc- co dzisiaj? Zmęczenie materiału. Po raz kolejny, znowu, znów, znowuż, ponownie, powtórnie, na nowo, od nowa i od początku? Chyba w tym wszystkim ciągle zapominam o sobie. Albo ciągle zapominam o tym, żeby pomyśleć o sobie racjonalnie. O tak, w tym szczególnie pozostaję sobie wierny- za każdym razem gdy coś już ledwo zaczyna się prostować zostawiam to sobie jakby to wystarczyło, a nie wystarczy. I nie mówię tutaj o tym, że gdy zaczynam zgrywać zdjęcia na cd przy okazji porządkując je to zostawiam to później, i nie o tym że tak się dzieje z meblami, sprzętami czy nauką. Bo tak się dzieje i z ludźmi. Podobno prawdziwego mężczyznę poznaje się nie po tym jak zaczyna- a po tym jak kończy... A jak ja kończę? Ja nie kończę, bo ja się już chyba skończyłem sam w sobie się straciłem. I myśląc o tym wszystkim wiem, że ona w jakiś sposób jest moją ucieczką. Ale jest jeszcze jedna rzecz w której szczególnie pozostaję sobie wierny- wiem, że moje marzenia się nie ziszczą, a każdą myśl o tym, że mogłoby być lepiej zabijam wspomnieniami. Bo facet może znieść wszystko- ale nigdy nie zapomina.
Nigdy nie zapomina... nigdy nie zapomina...

unloved.one : :