Najnowsze wpisy, strona 5


cze 22 2005

Szybkie życie skraca bycie...? Nie! Stanowczo...


Komentarze: 19

Ostatnie dni szkoły w tym roku. Szkoły? Jakiej szkoły? Wszyscy tylko udają, że tam chodzą, bo żywego ducha tam nie ma, budynek jest po prostu pusty. Jeśli nawet mnie tam nie ma, to znaczy, że już wszyscy pouciekali... Gdzieś w niebyt, tudzież w byt, tylko inny.
I mimo tego nie mam czasu na nic, nie mam czasu nawet zjeść... Cały czas ktoś czegoś chce, ja coś robię ważnego... Nie mam kiedy po prostu usiąść i pokomtemplować. Nie ma takiej chwili... I niewiadomo komu poświęcić czas, bo każdemu chciałbym poświęcić trochę uśmiechu, tylko jak to wszystkim dać naraz...?
A ostatnie dni? Tak wiele się działo, że to po prostu nie do opisania. Gdzieś tam, kiedy bolało mnie serducho znalazła się Marta. Pojawiła się w moim życiu całkowicie zaskakując. Zaskoczyła obalając stereotyp różu... Do tej pory we wszystkich przypadkach kiedy spotykałem dziewczynę w różu, to nie oszukujmy się- była pusta... puściuteńka i płytka. Przepraszam wszystkie wartościowe kobiety lubiące róż, ale takie są moje doświadczenia... Najbardziej jednak musiałbym przeprosić Martę. Bo jej róż był po prostu słodki i dodawał uroku. Nieśmiała, urocza, inteligetna. W zasadzie rozmawialiśmy jakbyśmy się znali od paru lat, a przecież tak dużo do poznania, odkrycia. Otworzyła mi oczy na wiele spraw, momentami powalała mnie na kolana... Czymś co ma się w sobie, czymś tak melancholijnym i zmysłowym. Pokazała mi na przykładach, że jestem wartościowym facetem, że dziewczyny się za mną oglądają. Dała mi tyle siły w ten jeden weekend, że jestem naładowany na naprawdę długi czas. Ona- całkowicie dojrzała dziewczyna, doskonale znała swoją wartość, choć nieraz zdarzyło mi się ją zawstydzić. Ale cóż począć? Przecież mówiłem samą prawdę, to nie jest zwykła dziewczyna, ma nieodparte piękno w środku. Fotografuje tak jak ja, lubi spokój tak jak ja, długie rozmowy, rower i wiele innych rzeczy uwielbia robić tak jak ja. I nigdy w życiu nie przypuszczałbym, że spodoba mi się blondynka... Nigdy, nigdy, nigdy. A jednak, przewrotność losu.
A pokazałem jej wszystko, i od strony mojego miasta i od strony mojej osobowości. Ona otwarła się tak jak ja i chodziliśmy jak dwie otwarte puszki po konserwach. I jedno wiem na pewno- nie żałowałem żadnej minuty spędzonej z nią. Nie żałuję, że boli mnie całe ciało, że zawaliłem parę spraw, że mam kompletnie zniszczone stopy i NAPRAWDĘ mam trudności w poruszaniu się, bo wszystkiemu towarzyszy ból. Po prostu, to jedne z najlepiej spędzonych dni w moim życiu. Gdybym miał taką kobietę przy sobie- potrafiłbym zmienić w sobie wszystko co mnie boli. Wystarczyło pare dni, bym pozbył się wszystkiego czego chciałem. Nie wiem jak jej za to dziękować, moje życie będzie teraz po prostu inne... Po prostu lepsze.
A dzisiaj łaziliśmy po damskich sklepach, obiecałem jej to. Byłem niecodziennym widokiem i ekspiedientki to podśmiewały się, to patrzyły z niedowierzaniem, to z zazdrością. A ja dobrze się bawiłem, ona również- bo przecież, kto lepiej dobierze dla kobiety cokolwiek niż facet...? A poza tym z Nią (tą z mojego serca) nie byłem dawno nigdzie, widocznie nie chce mnie nigdzie ze sobą zabierać, a ja tak bardzo bym chciał... . W każdym razie przeszliśmy wszystko i zobaczyłem jak wiele pięknych rzeczy macie kobietki do wyboru, a ja biedny facet co? Nic.
I byliśmy nad rzeką, i na lodach, i na piwie, i w parku, i w kinie. Byliśmy wszędzie. I było miło, dawno się tak nie czułem.
I mam siłę by wstawać rano, i zaproszenie też mam... I wiele wiele innych rzeczy, które chciałbym napisać, ale i tak już za długo jest.
Idę, dziękuję Ci za przeczytanie tego. I Tulę.
I... I... I... Eh...

unloved.one : :
cze 19 2005

Jeszcze szumi w uszach...


Komentarze: 20

Tak jak dee pisała już u siebie- jest u nas w mieście takie iście zacne święto zwane Świętem Trzech Braci, które obchodziliśmy poraz 15 na cześć trzech pedałów, którzy je kiedyś założyli. Trwa trzy dni i wtedy wszyscy wychodzą z nor na światło dzienne, żeby się spotkać, a najczęściej najebać.
Jakieś podsumowanie? Pierwsze dnień, czyli w piątek- Ona miała jechać na ognisko i zostać w innym mieście na noc. Ogólnie rzecz biorąc nie lubiłem tego święta, a raczej nawet bardzo, ale w tym roku miałem ochotę się tam wybrać. Rzecz jasna bez niej, no bo niby jak... No, ale w sumie okazało się, że nigdzie nie pojechała... Tyle, że pewnie nie chciała mojego towarzystwa, bo nawet nie napisała sms-a. Ja w sumie świetnie się bawiłem i nie licząc małych wpadek w odczytywaniu pewnych danych z tablic informacyjnych na dworcu, to wszystko byłoby pięknie. Posłuchałem trochę Szymusia Wydry i odprowadziłem Dee do domu, po czym sam udałem się do własnego.
Drugi dzień był raczej masakryczny, pouczony dniem poprzednim (jako że zrozumiałem, że moje towarzystwo jest potrzebne tylko czasem) wymieniłem kilka kąśliwych sms-ów z odmową. Wygladało to mniej więcej tak jak radziła Marta, ale zwykłe "jestem zajęty" nie wystarczyło. Zresztą umówiłem się już wcześniej dnia poprzedniego, i nie poczuwam się do roli zabawki... Oczywiście domyśliłem się, że ona takiej imprezy sobie nie odpuści, zapewne dlatego i tak spotkałem ją na mieście. I tutaj mój największy błąd. Znowu dałem się złamać, bo teoretycznie nie powinienem się w ogóle wdawać w stosunki z nią tego dnia (pouczony dniem poprzednim), bo w końcu bez mojego towarzystwa jest lepiej, co i tak udowodniła dzisiaj odpowiadając na prawie każdą moją odpowiedź czymś niemiłym. Do tego nie byłem wprowadzony w ogóle w nic, ciągłe rozmowy na temat kogoś kogo spotkały, ciuchów itp. które lubię, ale jeśli nie wiem o co w nich chodzi, to mniej mi się podobają. Czujesz się obco idąc z kimś kto przecież zawsze był bardzo blisko. Czujesz się jak na doczepkę, ale po co ci cokolwiek odpowiadać. A niech idzie w ciszy, niech się wysra tą swoją pieprzoną obecnością, o którą przecież nikt ją nie prosił. Ale ja jak idiota zostawiłem Dee (czego teraz naprawdę bardzo żałuję i mam nadzieję, że mi to wybaczy, bo zachowałem się jak totalny kretyn). Ale dzięki temu przekonałem się, że dobrze jest wracać ze mną do domu, ale nic więcej. I tak się aktualnie czuję i czuć się będę. Podmiotowe traktowanie boli i to bardzo... nie jestem przedmiotem, nie było mi łatwo dokonać pewnych wybórów, podjąć pewnych decyzji... Naprawdę nie było łatwo, ale tego nikt nie był w stanie nawet tego zobaczyć. Po raz kolejny zawiodłem Dee, tylko po to, żeby dowiedzieć się po co tak naprawdę mnie znać.
Bo to żebym był.
No to kurwa jestem.
Ale i to wielu przeszkadza.
Dziękuję i do widzenia.

unloved.one : :
cze 16 2005

Czas na podsumowania...?


Komentarze: 15

Konkurs ABC Traktatu Konstytucyjnego: I miejsce, nagrody książkowe
Konkurs Fotograficzny: I nagroda, statyw
Średnia końcowa: 5,5
Zachowanie: Wzorowe
Stan fizyczny: Zmęczenie materiału
Stan psychiczny: Wycieńczenie emocjonalne i wszelakie inne

Po raz kolejny grymas na mojej twarzy. Po raz kolejny zataczam się z braku snu. Ale ja nie chcę spać, bo nie mam ochoty się rano budzić. Jednakże wciąż walczę. Ciąglę walczę i walczyć będę, bo nikt nie będzie mi pluć w twarz. I chociaż jestem zarozumiały, a czasem i pyszny- to chcę znać swoją wartość. Przekalkulowałem ile razy klękałem przed niewłaściwymi problemami. Klękać mogę jedynie przed obliczem tego Najwyższego. Nigdy indziej już się nie dam. Nie dam się...
A jak było na konkursie... Oj długo by opowiadać. Efekty są. A jeśli chodzi o fotograficzny to w niedługim czasie miałem sobie kupić statyw- czyli trafili w moje gusta no:). I chociaż rzeczywistość kłuje mnie w tyłek- włączam ulubione kawałki z winampa, które dają mi siłę i walczę dalej, bo oto chodzi. "I tylko mi się kurwa nie poddawać, rozumiecie?" jak to mawiał pewnien średniomądry człowiek.
A dzisiaj wykasowałem jej wszystkie zdjęcia z telefonu. Usunąłem stare sms-y, które zawsze dużo znaczyły. Wiele mnie to kosztowało. Mój telefon zawsze oddawał moje wnętrze. A jeśli jestem z jakąś kobietą (tudzież mam takie aspiracje) to jestem w stanie być facetem książkowym, podręcznikowym. Na tyle słodkim by go uwielbiać i czasem na tyle denerwującym by się nie znudzić. Każdy kto mnie zna i przeczytałby te słowa, raczej by nie uwierzył, bo uważam, że to może poznać tylko ta kobieta, która wynoszę na piedestał. Jakaś sfera tajemniczości, prywatności- tylko nasza. Tak okropnie pięknie nasza. I jeśli spotkam jeszcze taką to... ofiaruję jeszcze więcej, ale w sposób właściwy.
Idę poćwiczyć. Czas na wadze stracić. Dziękuję za śliczne komentarze na moim fotoblogu, poczułem się naprawdę mężczyzną.... fajnie tak jak raz na parę lat.
Kiedyś w całości będę.

unloved.one : :
cze 13 2005

Wczoraj o drugiej w nocy.


Komentarze: 18

W niewygodnej pozie na łóżku, ledwo piszącym długopisem, staram się sklecić parę zdań. W zasadzie brak pomysłów dotyczących ich przekazu gdziekolwiek indziej o godz. 2 w nocy nie obliguje mnie do niczego innego jak do zadowolenia, że i to jest. Tak na marginesie to moje pismo jest już tragiczne.
Co mnie skłoniło do napisania? No cóż, może mój zły Stan...? Oj tak, Stan ma się bardzo źle. Biedny chłopaczyna zwija się, chociaż mocno nie widać, twarda szmata.. ee.. znaczy sztuka. Z bardzo optymistycznie nastawionego do życia człowieka jestem trochę mniej... mniej trochę.
Co się wydarzyło? Głównie to trochę przez "nią", a poniekąd przezemnie głównie (jeśli chodzi o nią to mało chodzi oto o czym pewnie teraz myślisz). Trochę zbyt przytłoczyły codzienne problemy, a dokończyła flaw, która zerwała naszą znajomość- stałem się obcy. Może.
Zastanawiam się czy kiedyś wreszcie zaczną szukać dziewczyny, która naprawdę będzie dla mnie dobra. Nie mam już ochoty. Wiem, że dziś uświadomiłem sobie jedno- Anka to typ dziewczyny najwłaściwszy, najlepszy i niepodważalnie dobry. To dziewczyna skromna, taka która nie szuka poklasku, nie chce być na siłę zauważona, nie ubiera się wyzywająco. I chociaz wygładałoby, że mało wyróżnia się na tle innych, to choć o tym nie wie- jest demonicznie pociągająca i charakterowo pożądana. Nikogo na siłę nie szuka i jeśli już kiedyś znajdzie, to będzie jedną z najcudowniejszych osób dla tego- który ją spotka. Mówi kiedy trzeba, liczy gdy trzeba i jest gdy trzeba. Możnaby długo pisać.
Jeśli kiedykolwiek pod "czyimś" wpływem cokolwiek z siebie utraci to- zabiję, po prostu tego kogoś zabiję.

A ja uświadomiłem sobie po raz kolejny, że jestem nikim... Po prostu.
A z Dee to już dawano zawaliłem i taka jest prawda.
Nie nadaję się do niczego:). No może do fotografowania.
I proszę nie pocieszać. Dziękuję.
Dobranoc.
Jutro spróbuję pokomentować to co zaniedbałem, wiedz, że czytam, ale jakoś myśli skupić nie mogę.

Dzisiaj myślę trochę inaczej, ale postanowiłem jednak zamieścić tą notkę.
Jutro konkurs. Nie umiem nic.
Za-je-bi-ście.

unloved.one : :
cze 11 2005

Wieczorem... wpadnij na moment- na sen na...


Komentarze: 16

"Jeśli myślisz o mnie czasem, spod przymkniętych powiek wypatrujesz mnie, pomyśl sobie o mnie czasem, dobrze było nam, tak dobrze..."
"Na sen" - Leaf.

Szczerze i gorąco polecam... jakoś tak wylosowało się w winampie. I jakoś tak przystanąłem trochę. Miłe wspomnienia wywołuje. Kupiłem jej ich płytę jako prezent na urodziny dwa lata temu. Drugi prezent po perfumach i pewnej koszulce z napisem, o której ze wstydu wspominać nie chcę;). Dawno to było... Aj. Ale tak melancholijnie, i jakoś tak miło. Wiesz, kiedy tak przypomnę sobie te pierwsze chwile zakochania, a potem coraz większe uwielbienie, to jakoś tak ciepło mi się robi. I nie żałuję, że tego już nie zaznam. Bo było dobrze.. po prostu dobrze było i tak będę na to patrzył. "Tajemniczały rzeczy, fantastyczniały słowa... (...) mówić coraz trudniej, a milczeć coraz boleśniej".
"I kiedy zimno jest i pada- przypomną sobie park i spacer wśród ulubionych miejsc, tajemnic, ulubionych miejsc- tylko ich".
I wiesz, że zaczęło mi odpowiadać to co jest teraz? Związek to nie jest, przyzwyczajenie też nie. Jakaś obustronna chęć spędzenia ze sobą czasu. Z uśmiechem, rozmową, razem. Fascynuje mnie też poniekąd to, że nie oczekuję już tego co wcześniej. Odpuściłem sobie wierność, przynależność i tego typu (już według mnie nazbyt wyniosłe sprawy w sytuacji kiedy panna cię nie chce) rzeczy. I zobaczyłem, że ona tak naprawdę w większości grała fair, bo kto czasem nie jest całkiem w porządku? Trochę spokoju, myślenia i układa się.

I wiem, że ludzie na których mi zależy mają problemy i depresję. Bo świat czasem przytłacza i wymawianie się, że tak nie jest kiedy jest się w miarę zadowolonym- jest kompletnym idiotyzmem. Tylko czasem trudno pomagać innym, kiedy samemu się składasz. Chociaż staram się jak mogę.
I wiesz, że się wszystko ułoży? Powiedz, że wiesz... powiedz, że tak będzie, bo wiesz co? DAMY RADĘ. I ja i ty... Tak, my wszyscy.

A mp3 leafa mogę podrzucić... jeśli ktoś chce.

unloved.one : :