Archiwum styczeń 2005, strona 3


sty 14 2005

Uprawiam..:>


Komentarze: 4

Aktualnie fering... :P. Na brak wolnego czasu już nie narzekam. :) Nareszcie. I tak dobrze wiem, że ferie spędzę bardzo pracowicie to i na odpoczynek na pewno znajdzie się czas. Poza tym od razu mówię, że te ferie będą owocne.. I to bardzo :). Takie jest przynajmniej programowe założenie:P. A w ferie byłoby miło gdyby ktoś przyjechał...:>

Brzuch już nie boli. Samo przeszło. Od początku twierdziłem, że lekarz jest zbędny.. Zbędny jeśli do ferii mi nie przejdzie. No, ale wszystko skończyło się szczęśliwie.

Po destrukcji i unieszkodliwieniu paru par spodni byłem zmuszony udać się na Hall marketingowy (<hahaha>) i zakupić najnowszą parę w HiperSuperMegaSklepieOdzieżowym. :> Miałem chrapkę na markowe, a akurat wyprzedaż, to dobrze trafiłem:). Struks, ale tym razem grubszy. A'la 3 metrowy mur z betonu w bunkrze... Może tak szybko się nie zużyje. No i obiecałem o nie dbać. Może tym razem będą dłużej i nie posłużą tak szybko jako szmatka do polerowania karoserii:).

Dzień dzisiaj był wyjątkowo miły. No i spacer później. Łatwiej jakoś wszystko leci kiedy już nic cię nie trapi. Jakoś to będzie bo jak ma być. Musi być dobrze. Teraz wiem, że jednak każda zmiana wychodzi na lepsze. No i, że chociaż wydawało mi się inaczej to jednak w jakimś stopniu zbyt dużo myślę o sobie. Będę bardziej zadowolony jeśli nawet wbrew wszystkiemu będę myślał inaczej. Lubię się zmieniać... Na lepsze oczywiście.

O miłości już nie myślę, za duże słowo.. Uczucia są ok. Pogowanie też. Rockoteka? :> zostawimy bez komentarza

gretings for nielot duży ptok co się przemieszcza w zielonkawych spodniach.

unloved.one : :
sty 12 2005

Już nigdy nie powiem Ci jak bardzo..


Komentarze: 5

Dalej mam syf w pokoju, co oznacza, że i w głowie jest:). Panna gdzieś mi tam błądzi, siądzie tutaj, siądzie tam.. czasem odejdzie. Oswajam się z myślą, że nawet nie powinienem mówić jak wielką miłością ją darzyłem. Nawet to już nie ma sensu. Nawet mi się nie chce... "Daj mi spokój... ja nie mam ochoty...".

Dzisiejszy dzień upłynął tak jak pare poprzednich. Mam dosyć duże problemy żołądkowe.. Nie chodzi bynajmniej o biegunki czy inne.. Mam coś nerwicowego. Kiedy jestem głodny brzuch boli mnie niemiłosiernie, podczas jedzenia już nie.. ale później kiedy jestem już najedzony ból znowu powraca i tak w kółko. Ma to na pewno jakiś związek z nerwami... Czasem jak coś naprawdę mnie denerwuje, stresuje, kręci mi się w głowie.
Na nic nie mam ochoty... Naprawdę nic mi się nie chce.

Zresztą tak się zdarza zazwyczaj w ostatnim czasie.

unloved.one : :
sty 10 2005

On nie jest w miejscu, w którym dzisiaj...


Komentarze: 3

Wena umarła. Razem z nią zresztą. Ale jej już nie ma. Jest tutaj niedaleko... no i jej nie ma. To już prawie pewne. Poza szkołą, wywiadówką i terminami konkursów, których połowy nie dotrzymam nic się nie dzieje. Nie mam dużo czasu dla siebie, chociaż siedzę przy komputerze dziennie sporo... To nie uzależenienie, to jedno co kontroluję. Chociaż tyle.
Nie muszę wcale robić z tym co mnie okrada , ale to robię...

Nie mam ochoty na nic... Nie pytać, nie rozmawiać, nie dotykać...
Idę na trening... Jak to mówią... Życie zaczyna się po 40... w bicepsie:)

"Zdrowy mężczyzna, piękny czwartek.
Nie jestem w miejscu, w którym obiecałem
być, bowiem boli. Niewypowiedzianie
niewypowiedzianie boli. Nigdzie nie pojadę,
bo boli. I nie o szesnastej,
ani godzinę później. Bowiem boli. Nie odeślę i
nie odbędę. Gdyż boli. Będę zajęty czym innym
- boleniem. Bowiem boli. Nie przestanie i ja
nie przestanę. Bo nakręcam się.
I przeciwbóle gromadzę na później."

unloved.one : :
sty 08 2005

To jest o miłości...


Komentarze: 0

Tak siedzę i słucham tej całej ambitnej muzyki... nie czuje się ambitnie. Raczej wycieńczony po treningu. Ostatnie powtórzenia jakoś szły o wiele łatwiej niż zazwyczaj. Jakoś w ogóle tak łatwiej... Lepiej, łatwiej, wygodniej. Znowu napotyka mnie to samo. Zresztą zawsze miałem zawirowania nastrojów. U mnie wygląda to tak, że jest ktoś kto zaprząta mi głowę.. No i jak u każdego jest lepiej i gorzej. Tyle, że u mnie problemy raczej są małe, ogólnie jednak rzecz ujmując to poprostu są lepsze i gorze dni. Powoli pogodziłem się, że to już koniec. W sumie co innego mi pozostało? Uczucie paruje, jest dalej, chyba nigdy nie przestanie się ulatniać...Dzisiaj miałem piękny sen... Śliczny:). Ja i ona.. tak poprostu, jeden dzień wyrwany z życia. Tak poprostu, słoneczny, kolorowy i ciekawy. Na sny nie mam wpływu, taki byłem w nim szczęśliwy. Dobrze wiem, że kocham ją dalej, ale umysł już dawno zdał sobie sprawę, że to, że ją kocham nie tutaj nic do rzeczy. Tyle razy wstawałem z ziemi i na nowo rozpoczynałem walkę. Tyle razy łudziłem się, że tym razem moje starania nie spełzną na niczym. Tyle samo razy też ta sama odpowiedź: "Nie chcę cię ranić, chyba nie dałabym rady odwzajemnić twojego uczucia"... Blef? Blef, żeby nie ranić? Dojrzałe uczucie kocha kogoś za to, że jest. Jest przy mnie. Za to, że czasem myśli, pamięta. Ale przecież nie trzeba tego odwzajemniać skoro druga osoba i tak to robi. Przecież kocha. Po co cokolwiek zmieniać. Tak jest dobrze. Zależy dla kogo...
I tak mi jej brakuje... Dawno nie rozmawialiśmy, jestem na nią zły. Pewnie i tak powie, że nie odzywała się dlatego, że i ja się nie odzywałem... I właśnie oto chodzi. Kochać nie może tylko jedna strona. Ale przecież po co się angażować, budować związek. Kiedy dojdzie do innych wniosków będzie już za późno. Czekam dalej chociaż nie powinienem. Powinienem to już dawno zostawić. Coś jednak nie daje mi tego zrobić... Miłość... jest jak żmija..

Oczy mnie bolą. Dyskwalifikuje mnie to jako informatyka. Pożegnałem się z zawodem... Szkoda. I to bardzo. Mam pustkę w głowie i jest mi źle. Nie mam ochoty już nic pisać...

unloved.one : :
sty 05 2005

Nie, nie zasłaniaj, nie zasłonisz, zostaw,...


Komentarze: 4

Wstyd się przyznać, ale trochę mi żal... że nie opisałem moich przeżyć wewnętrznych gdziekolwiek, a już najlepiej tutaj na blogu. Chciałbym poczytać co wtedy czułem, bo poczułem, że to już odeszło. Nie czuję już tego samego, a tak bardzo chciałbym przypomnieć sobie jak to było kochać mocno, prawdziwie, czule. Kocham dalej, nawet chcąc tego się nie wyzbyłem. Chociaż niewarta, w dalszym ciągu posiada część mego serca. Wpis w księdze wieczystej. Akt własności. Może poprzeglądam trochę zdjęc.. nie mam przecież nic innego czym mógłbym nakarmić umysł, żeby powrócił do tego co było. Byłoby miło przypomnieć sobie kiedy czułem się dobrze, źle i kiedy nic nie czułem, bo tak bardzo bolało. Codziennie coraz mocniej utwierdzam się w przekonaniu, że to już się skończyło. Nigdy nie będziemy razem, zostaniemy tylko zasranymi przyjaciółmi... chociaż nawet nie wiem czy tego nie chcę. Powód jest jeden. Nigdy nie zniosę jej widoku z kimś innym. Jeśli będzie kogoś miała, to nie chcę tego oglądać. Wtedy i tak na pewno będę już względnie zdrowy. Dziury zaklei się czerwoną modeliną i zagotuje, żeby było twardo...Tak naprawdę chciałbym żeby jednak zrozumiała, że może jednak jesteśmy dla siebie stworzeni. To chyba jednak i tak pobożne życzenia:).

Załuję, że nie miałem okazji napisać tutaj tego co czuję. Poczytałbym teraz i podelektował się... swoją głupotą? mądrością? Naprawdę się starałem... naprawdę...

Napotkana była wielka miłość powiedziała:
wpadnij do nas na kawę.
Powiedziałem: nienie ukochana, jeżeli nawet wpadnę,
wpadnę tylko po to, by cię ze sobą zabrać.

unloved.one : :