Najnowsze wpisy, strona 13


kwi 03 2005

Wieczny odpoczynek.


Komentarze: 1

"Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie..."

unloved.one : :
kwi 02 2005

Życie to walka o... życie. Dokońca dortwa...


Komentarze: 10

EDIT:
Odszedł...

Nie wiem czego ona pragnie... Nie lubi gdy nosi się ją na rękach, nie lubi chodzić za rękę, co do dotyku ust na szyi też pewności nie ma. Z drugiej strony, esencja kobiecości płynie z wnętrza, uwielbienie z wartości i zachowań przedstawianych poprzez słowa i uczynki... Czy takie małe gesty mają duże znaczenie w dojrzałej znajomości? Rzecz względna.

Wycieczka rowerowa była udana... Prowadziłem rower pod większość górek... a co się będę męczył hi;P. Po zimie zastały jestem.

Szukam dobrego pomysłu na zaskoczenie...:> Uda mi się, wiem to:>:> tylko to musi być coś naprawdę wyjątkowego, a jeśli nawet nie- to będzie od serca.

Zapomniałem o tym, że w poniedziałek piszę zaległy sprawdzian z geografii. Pewnie zdążę się nauczyć, ale nie chcę znowu spędzać niedzieli na nauce, bo przecież są też inne przedmioty. Chciałym robić nic po prostu. Oddychać i robić masę rzeczy, na które aktualnie mam ochotę. To właśnie jest dla mnie nic nie robienie. Nic nie robienie to robienie wszystkiego na co masz ochotę:):). Piękne w swojej prostocie i jakże skomplikowane w urzeczywistnieniu.
Czas wrócić do rzeczywistości. Zdałem sobie sprawę z tego, że każdy dzień to walka. To czy uważasz swoje życie za sensowne to wyznacznik tego czy walczysz. Bóg nie stworzył nas po to, by siedzieć w miejscu i się nie rozwijać- tylko po to, żeby przeżywać kolejny dzień. Walka ma tutaj znaczenie symboliczne, przenośne. To walka oto by cieszyć się życiem... By doceniać każdą nawet najmniejszą rzecz.
Życie to walka z przeciwnościami, z ludźmi którzy mają odmienne zdanie i chcą nas przez to zniszczyć. To bolączki i żale. Problemy i trudne sytuacje. Temu wszystkiemu musimy stawić opór. Bo niby dlaczego ktoś lub coś, ma niszczyć nasze dobre samopoczucie, oryginalność. Musimy mieć w sobie świadomość, że jesteśmy czegoś warci. I tą świadomość nie uzewnętrzniać poprzez wywyższanie się- tylko poprzez walkę ze słabościami i życiem... Damy radę, no kurna, kto miałby dać radę jak nie my, co?

unloved.one : :
kwi 02 2005

Po chińsku... Jakotako...


Komentarze: 17

Zważywszy na fakt, że życie toczy się bez większych problemów, jestem bardzo zadowolony. A może to ja inaczej podchodzę do tych problemów? Codziennie dylematy i obowiązki trochę dobijają. Jestem rozgoryczony, zły i bardzo impulsywny. Łatwo mnie zdenerwować... Okres? Przejdzie mi i będzie jak dawniej. Przepis na cierpliwość:
- 1 unloved.one
- Pawełek marchwiowo-jabłowo-truskawkowy
- kilo sera
- cisza
- refleksja
- 2 jajka.
Wziąć anlafeta.łana, podać mu sok, podać ciszę, podać rekfleksję. Kilo sera utrzeć z jajkami i wyrzucić. Iść się wyspowiadać z marnowania pożywienia.

Ojciec patrzy na mnie jakoś dziwnie. Jest apartyczny i strasznie dociekliwy. Czuję, że może czegoś się dowiedział... Oj nie wiem, nie wiem.

Mimo, że bicykl mnie dzisiaj bardzo zdenerwował, to dzień był nawet udany. Szkoła, jakoś przebrnąłem, z małymi komplikacjami, ale żyję- a to najważniejsze.

Nie będę pisał o Papieżu, wszyscy to robią. Teatr odgrywa się wszędzie, chyba trochę sztucznie w tym TV... No chyba, że ten kraj w 5 minut, znów stał się w 100% katolicki i wierzący do nieprzytomności. Prawdziwa sztuka ma się odbyć w nas. Byłem na modlitwie. Wierzę.
Pominę fakt, że o niczym nie wiedząc, łzawiłem cały dzień.. Nie mam alergii i zdarza się to pierwszy raz w życiu... Zbieg okoliczności?

Albo tez może łzawię przez to pieprzone przeczucie. Zawsze kiedy je miałem- zdarzało się coś co mnie od niej jeszcze bardziej oddalało. Coś takiego w środku, co mnie ściska, a później dowiaduję się, że mniej więcej w tym czasie coś tam... Mam nadzieję, że to nie to. Mimo wszystko dobrze mi z nią. Mam dystans, dałem sobie na luz...
Wiem tylko jedno, za dużo teraz mnie u nas jest, moich potrzeb. Zastanawiam się gdzie zatraciłem to, co zawsze ofiarowywałem...? Powinienem ją traktować jak księżniczkę, po tym, co dzisiaj usłyszałem. Nieważne co, nieważne jak... Muszę odbudować w sobie tego "dobrego" faceta, trochę zatraciłem tą przypadłość.

Jutro powinienem się rozejrzeć za jakimiś szmatkami... kurtkę muszę kupić... szkoda, że w aparacik się nie da ubrać. Buciki i takie tam...
Popołudniu na stawy pojadę z Aneczką. Mój pedał będzie ok i nie pomylimy drogi:>. Bardzo zły byłem na siebie, że nie dojechaliśmy na miejsce, z powodu mojej usterki technicznej. Widziałem, że bardzo chciała. I bardzo zły byłem na rzeczy martwe.. Pieprzona korba. Fuck The Korba. Jutro poprawimy;> Jutro będzie lepiej, chociaż jest dużo do zrobienia poza tym wszystkim. Czas do Azylu...
Dobranoc.

unloved.one : :
mar 29 2005

Tego nie wyleczy coldrex ani zimny heinekeen....


Komentarze: 16

Napisała, że przeczytała. Napisała, że przeprasza. Napisała, że zawsze możemy pogadać.
Napisał, że to czysta teoria. Napisał, że w praktyce to inaczej wygląda. Napisał, że nie zauważa, kiedy mu źle. Napisał, że wystarczyłoby przytulenie, bez powodu i w ciszy. Napisał, że brakuje słów i gestów. Napisał, że nie siedzi w niej.
Nie odpisała.

Kończy z gadaniem o sobie. Trochę za dużo mnie. Może być nawet zła. Niech będzie. Przez długi czas liczyła się tylko ona i jej pragnienia. Ja mówię otwarcie o uczuciach. Ona nie.
Albo mną się bawi albo oszukuje non-stop. Nigdy nie kończy, zawsze zmienia temat. Tyle, że ja już nie zmieniam. Kiedy oto pytam- ona jest zła. bo "było już tak dobrze". Zależy komu. Ja się już jej żalić nie będę. Przytulenia też już nie chcę. Bez łaski, na siłę.. pf. Jeśli na mnie jej zależy, to poczeka i nie będzie unosić się dumą.  Spokój sobie daję.

Trochę się przeliczyłem dzisiaj i stłukłem porządnie duży palec prawej stopy. Chodzę jak kaleka:>

Tu miała być mądrzejsza część notki, ale jestem zbyt wycieńczony, żeby tutaj cokolwiek napisać...

unloved.one : :
mar 27 2005

"Coś mówiłeś ? - A nic, nic, nie... Siedzę,...


Komentarze: 17

Jest mi źle.
Święta są cholernie chujowe. Pozitiv vibrejszons? Sfociłem pół widocznej rzeczywistości u mojej grandmother.
Wiara daje mi trochę siły, wystarczająco by egzystować, za mało by cokolwiek mówić.

Wysłałem jej maila wczoraj późnym wieczorem. Wczoraj późnym wieczorem było bardzo źle. Tak źle było jakieś dwa lata temu... Dwa lata temu nie chodziło o miłość, tylko o życie.
Trudno żyje się z chorbą, o której chcesz zapomnieć. Nie chcę pisać o tym mailu zbyt wiele. Nie był pochlebny. Bolała mnie głowa, bardzo bardzo bardzo. Zakończyłem go słowami z jednej z poprzednich notek...
Przeczytałem go sobie dzisiaj. Gdybym takiego dostał- zmiażdzyłoby mnie wewnętrznie. Nie wiem czy przeczytała, po niej nigdy nic niewiadomo, omija uczucia. Teraz nie boję się pytać, teraz nie chcę. Wspomnę o tym kiedy indziej. Na pewno nie zapomnę. Może kiedyś go zamieszczę...

Na spacerze byłem. Z nią i jej siostrą. Milczałem. Za dużo słyszałem. Nonkonformizm? Bo przestaję chyba akceptować. Nie będę akceptował niektórych rzeczy. Nie mam ochoty. Krótko, zwięźle i treściwie.

Założyć prezerwatywy na uszy, dla podkreślenia chujowego nastroju...?

http://www.blogi.pl/blog.php?blog=unloved.one.photo

 

unloved.one : :