Najnowsze wpisy, strona 15


mar 20 2005

Naiwny.


Komentarze: 14

NOTKA z wczorajszego wieczoru (20.03.2005 koło 01:00)
Internetu znowu nie mam. Porażka, ostatnio nie ma go prawie codziennie, mam tego dość.
Pomyślałem jednak, że napiszę notkę w notatniku:>. W sumie... notka w notatniku, ładnie brzmi.
Dzisiejszy dzień szalenie nieproduktywny był. Imieniny dziadka... Rodzina- której bardzo nienawidzę... Jej się nie wybiera, ale też z nią sie nie rozmawia, nie spoufala, nie egzystuje w bliskiej odległości. Mam ochotę zlać to wszystko raz na zawsze... ale tak "nie wypada". To, że nie wypada to wiem... Ale z drugiej strony miłe to nie jest. Z trzeciej strony patrząc, mogę i to wycierpieć, raz od czasu do czasu.
Niezadowolony jestem okropnie, bo z nudów zabrałem się do robienia zdjęc i większość nie wyszła. Pfff...;)
Patenty a'la zdjęcie przez szklankę czy piec kaflowy+zlew, opracowane dogłębnie... Chyba faktycznie trochę mi się nudziło:).
Jutro niedziela, wizyta w kościele, później rodzina (tym razem wizyta u mnie), dzień kończę nauką. Perspektywa niedokońca optymistyczna, ale znana większości. Nad nią nie ma się co zastanawiać, bo też i po co? I tak niczego nie zmienię, a ambicję mam! Ot co;P.

A może dzisiaj jednak jakiś pozytywny akcent się pojawił? Po powrocie byłem z nią na spacerze... Jak zwykle za lekko się ubrała. Mi było ciepło, więc chciałem podarować jej swoją kurtkę (naturalne wszak, zresztą nie było baardzo zimno, dało się wytrzymać). Nie wzięła, nie chciała żebym był chory (w sumie logicznie bardzo dziewczyna podchodzi i chwali się jej to ale...) naprawdę chciałem jej dać tą kurtkę i tyle. Nie dlatego, żeby pokazać jakim to ja nie jestem bohaterem- tylko dlatego, że jej było zimno, a mi mniej. Usłyszałem, że wie jaki to nie jestem wspaniały itp... Jak człowiek nie chce, żeby wyszło w ten sposób, to życie jak zwykle zrobi ci na złość. Argumentowała, że miałaby wyrzuty sumienia, a ja bym jej to wypominał moją chorobę... Ech... nie wypominałbym już nigdy. Przyznaję się bez bicia, że chcąc pokazać to co robię dla niej- często robiłem to ostatnio. Sprawiłem też wiele przykrości. Piszę o tym dlatego, że teraz czuję inaczej... Czuję, że ona jest jednak przy mnie. Nie w tej sytuacji, ale idąc z nią, czuję jej obecność w każdym centymetrze sześciennym mojego ciała. Wiem, że ona docenia, wiem, że o mnie myśli. To już nie jest nadzieja, teraz to czuję, widzę i słyszę. Teraz trzeba zapominać, ale i zarazem przypominać sobie dobre momenty, zapamiętując aktualne. Warto było, warto było się starać by dobrnąć tutaj. Teraz trzeba wrócić do tego, kim byłem wcześniej, zanim wypełniła mnie gorycz i złość. Wyzbyć się tych złych chwil, żyć nią, wbrew wszystkiemu. Już się nie boję... Zasypiam spokojnie, bezpiecznie. Nawet czasem się wysypiam... I sny spokojniejsze są, pijam mniej kawy, kocham i chyba jestem kochany. Ona nie rani, nie ma zamiaru... Gdzieś trochę się boję, ale nie po to są dni by się bać.  Naiwny ktoś powie... I co z tego?

unloved.one : :
mar 19 2005

Nie denerwować.


Komentarze: 13

Wszystko denerwuje. Każda nawet najmniejsza sprawa. Tak jest zawsze kiedy jestem niewyspany. Zresztą, telefon nienaładowany, akumulatory w aparacie... tak samo... Płyta Świetlików w CD zacina i przeskakuje bardzo... nienawidzę drobnych trzasków, a co dopiero to... ale zniosę, w końcu to Świetliki.
Weekend zapowiada się z rodziną, dalszą i bliższą. Zresztą ani bliższej, ani dalszej cholernie nie lubię. Nie trawię i nie toleruję. Jestem jednak zmuszony spędzać z nimi czas. Bo tak wypada. Widzę, że sen to jednak wszystko. Jestem... nieziemsko wkurwiony.
W takim stanie, zastanawiasz się czy warto prowadzić bloga, fotobloga... Oj tak, bloga warto, tylko szablon może ciemniejszy sobie zrobię? Inny może? A fotoblog...? Pomińmy.
W takim stanie, zdajesz sobie sprawę jak bardzo jesteś nikim... Może pionkem? Nieuporządkowanym, może i pustym, próżnym. Patrząc jednak na karty przeszłości, mogę stwierdzić z czystym sumieniem, że zmieniłem się i to bardzo. Może i trochę dumny z tego jestem... Chcę być kimś więcej i będę, obiecuję to sobie. Będę mógł w spokoju patrzeć w lustro.
W takim stanie, zlewam na wszystko, na bloga, i komenty. Zresztą... ten blog nie szuka poklasku, ten blog ma wszystko co mu potrzebne... Nie zostawiam komentów- by mi zostawiono, nie linkuję- aby i mnie zlinkowano. Czytam często komenta nie zostawiając... I co z tego? Wiedz, że i ciebie czytam...
W takim stanie, szukasz ukojenia. Tylko gdzie znajdziesz ukojenie o tej godzinie? W ogóle nie wiedziałbym co powiedzieć, jak to opisać, zbyt dużo myśli?.. W moich marzeniach mieszka sobie taka ewentualność, że kobieta, w której szczenięco się zakochałem, rozumie, czuje, może i kocha? W CD kręci się "To wychowanie" T.Love'u.
"Tak bardzo chciałbym, abyśmy zwariowali..."
Ja w Ciebie dalej wierzę, coraz mocniej. Dobrze wiem, że moja egzystencja nie byłaby prawidłowa bez ciebie... Chociaż, tak trochę może zbyt kochliwy jestem? Za nic kochałem często. Nie, nie... to nie tak, kocham dopiero teraz. Czynami, myślami i słowami. Ale ja wierzę, bo widzisz... Teraz racjonalnie podchodzę. Mówię co czuję, stawiam sprawy jasno. Jeśli zaboli, bo postrzelisz mnie w nogę- wybaczę. Jeśli strzelisz mi w twarz- odejdę. To już nie jest tak, jak było kiedyś. Zmienia się i to na lepsze... późno trochę, ale na to zważać w żadnym wypadku nie będę. Nie zdajesz sobie sprawy jak wspaniały trafił ci się facet, ale nigdy nie unosiłem się pychą i nie wyliczałem tego co dla ciebie zrobiłem. Gdyby tak było, to każdy racjonalny człowiek (ja tez jestem racjonalny i gdybym o tym myślał to tak inny...) odszedłbym. Nie odchodzę bo... w zasadzie nie wiem dlaczego. Śmieszne to nawet dla mnie... ale... "w takim stanie..."...

Chujowy chłopak-chujowa notka
Beznadziejna analogia. No co.. trzyma się poziom, nie?

http://www.blogi.pl/blog.php?blog=unloved.one.photo


 

unloved.one : :
mar 16 2005

Dzień diety: 3; info: Dobrze idzie:D Popołudnie...


Komentarze: 16

Dieta- nie jest tak źle, po prostu sobie leci.. tyle w tym temacie:).

A dzisiejsze popołudnie? Miała wpaść na chwilę, porobić coś na komputerze dotyczącego historii. I tak zleciały dwie fantastyczne godziny. Z dziewczyną taką- jaką jestem w stanie pokochać jak żadną inną. Zdecydowanie jest inaczej niz rok temu. Wtedy była chyba jednak bardziej... zywiołowa w uczuciach? (były i dobre chwile). Zafascynowana może... Teraz są wyważnione, dojrzalsze chyba. Coś jednak czuję, że nie dużo brakuje do takiej sytuacji- jaką widzę w swoich marzeniach. O pięknym, niedokońca doskonałym, dojrzałym związku, który potrwa na tyle długo by nigdy nie zapomnieć i na tyle krótko by można go było kiedyś skończyć... Nasze drogi się po prostu rozejdą w dwie różne strony. Nie chcę o tym myśleć. Dzisiaj życie jest w porządku. Doceniam takie chwile.
Wypiliśmy kawę, zjedliśmy moje ciasto (:D:D), porozmawialiśmy... nie śmialiśmy się jednak jak kiedyś. To zawszone życie nie pozwala o sobie zapomnieć, ale zmienimy to, razem będziemy się zatracać w innym świecie...
Nie bywa tu często, chociaz bardzo bym chciał... Może nie czujemy się tutaj dokońca bezpieczni, wyluzowani... nienawidzę mieszkać w bloku.. Czuję jednak, że już niedługo... niedługo będzie pięknie, trzeba tylko trochę pracy w to włożyć.

Nie potrafię zbytnio sklejać zdań.. wybaczyć mi proszę:). Dziękuję;):P.

http://www.blogi.pl/blog.php?blog=unloved.one.photo

 

unloved.one : :
mar 14 2005

Dzień diety: 1; info: zaczynam Układnie...


Komentarze: 14

Rano znowu przestawiłem budzik, dawno tak dobrze nie spałem. Moja najnowsza enklawa- łóżko, daje ukojenia tyle, ile nic innego. Naszczęście udało mi się zjeść dietetycznie śniadanie i takie tam. Dzień pozytywnie upłynął, nie mam jednak na nic siły. Ogarnę trochę pokój, odpocznę przy dzwiękach dobrej muzyki, wypiję kawę, poczytam wiersze... Później już tylko nauka, ale to wszyscy znamy, zresztą do roboty nic innego nie mam.

Jeśli chodzi o nią. Tyle złego się już miedzy nami wydarzyło, że ech... "wypróbowalem już wszystkie męskie sposoby". Zachowywanie się tak jak ona, olewanie... wszystko. Niektóre dawały skutek, ale na krótko. Ona po prostu nie jest chyba tego warta, ale co to zmienia? Bo jakoś nie widzę, żeby to stwierdzenie miało istotny wpływ na to co mam w sercu...

Dziś pierwszy dzień diety, idzie znakomicie:>.

http://www.blogi.pl/blog.php?blog=unloved.one.photo

unloved.one : :
mar 12 2005

Bo to życie... Jak myślisz, kto pokocha...


Komentarze: 17

"Niech wiara się tli, dodając ci sił, by na nic nie było za późno. Lecz traci swój sens, gdy głupi masz cel i góry przenosisz na próżno. Jutro możemy być szczęśliwi... Jutro możemy tacy być. Jutro by mogło być w tej chwili... gdyby w ogóle mogło być."

Wróciłem właśnie ze "spaceru" z nią. Powiedziałem o tym, co we mnie siedzi, jakie mam problemy życia codziennego. Znowu sprowadziła je do postaci "nicości". Czegoś, co jest proste i nieważne. Nie będę tłumaczył jak, nie będę tłumaczył w jaki sposób to zrobiła. Zrobiła to tak jak zwykle. Tak jak zwykle pokazała, że mnie nie rozumie. Mało obchodzi ją moja osoba, moje nawet najbardziej malutkie problemiki, nie mówiąc już o tych większych. No i oczywiście porównała, że ona radzi sobie z takimi rzaczami znakomicie. Nie docenia jednak, że ja zawsze wspieram ją w każdej sprawie. Ale koniec tego, od dzisiaj nie jesteś ty, ona, ani nikt inny. Od dzisiaj jestem ja. Nauczyła mnie, żeby ludzi traktować podmiotowo. Nie rób nikomu dobrze, nie będzie ci źle. Zatracę się w swojej samolubności i w swojej kompletnej samotności, do której dotrę zapewne przez takie zachowanie. Kładę na to, czas dążyć do swoich celów. Koniec z romantyzmem, zrozumieniem. Koniec z tym. Koniec z tym wszystkim. Mam to wszystko głęboko gdzieś...

Wróciłem do domu, przez okno przedzierały się ostatnie promienie zimowego światła, chociaż słońce zaszło już jakiś czas temu. To może latanie były, albo może raczej światłość rzeczywistości- szara i bezduszna. Szybkim ruchem zasłoniłem żaluzje, moja pedantyczna prywatność wzięła górę. Schyliłem się i zgrabnym ruchem pobudziłem maszynę do działania. Tak, moja była miłość- informatyka. Usłyszałem charakterystyczny dźwięk, logowanie podzespołów. W ciemności po raz kolejny widziałem zmieniające się kolory led-ów, informująych o poprawności działania kolejnych podzespołów. Ze snu obudził się też monitor, zmartwychwstał UPS. Poczułem krzem... niedawno włożyłem tam stary faksmodem, do tej pory pachnie tak samo. Znowu zatraciłem się w zapachu mojej miłości, w której tak byłem rozkochany. Moja największa pasja, coś w czym nikt nie był w stanie mi dorównać. Rzecz, na której znałem się lepiej niż na samym sobie. Szkoda, że ta miłość umarła...
Z jeszcze zamkniętymi oczami podszedłem do kontaktu i pozwoliłem sobie zapalić światło. Wszchobecna zieleń, kojąca jak zwykle- pomyślałem, czując zresztą bardzo mocno. Na stole marchwiowo-jabłkowo-truskawkowy "Pawełek". Stał dumnie jak zazwyczaj. Obok niego nie leżało jednak nic, poza słuchawkami. Sobota, niedawno sprzątałem, nic dziwnego. Wzrok pobłądził gdzieś w okolice kabla, prowadził do niedawno kupionego sprzętu... Gdzieś tam w myślach dziwne uczucie, jakby zadowolenie, może duma? Wzrok przeniosłem na niefirmowe kolumny z doczepionymi znaczkami Sony. Śmieszne... sam siebie próbuję oszukać, jak kompletny idiota... Zatworzony pedantycznym porządkiem rzuciłem spodnie na łóżko, przebrałem rzeczy, które trochę nią pachaniały. Ubrałem świeże... od razu lepiej... Poużalałem się trochę nad swoim wyglądem. Kończąc marudzenie, rozejrzałem się jeszcze raz z myślą... i po co to wszystko? Popatrzyłem na ścianę z moimi zdjeciami. A może gdyby to wszystko sprzedać i kupić aparat...?
Udaję się szukać sensu i konczyć z byciem kimś wartościowym. Koniec.

unloved.one : :