Najnowsze wpisy, strona 22


lut 04 2005

Nie możemy być pewni jutra, bo nie możemy...


Komentarze: 6

Piątek:> Ej no łykend jedym słowem... Dwa dni błogiego lenistwa, z których mam jakiś 10 minut wolnego... czyli w sumie mniej niż w noramlny dzień.. Cholera, te dywagacje mi nie odpowiadają bo łykend to łykend. Są rzeczy, na które nie można bluzgać: wafelki, ajerkoniak, wzmacniacze, kolumny i łykend kiedy te wszystkie rzeczy łączą się w jedność:D! Tworząc zarazem wyrafinowaną mieszankę smokowo-słyszalną. Czyli idealne upojenie zmysłów. To jest poprostu personifikacja kobiety idealnej:). Która ma smak, jaki uwielbiasz, a to co dociera do twoich uszu jest jednym z najpiękniejszych doznań:). Oczywiście to nie może zastąpić kobiety.. "Wszyscy szukamy substytutów..". Tak ostatnio często myślę co będzie teraz. Bo w zasadzie... Moja idealna forma wyrażenia słowa kobieta (czyli Ona) się lekko zdeaktualizowała. Fizycznie dalej jest podobnie, ale już psychicznie jest inaczej. Jednak trapi mnie coś innego. Konkretnie jest to problem nieodległej przyszłości. Miotam się z myślami. Nie chcę jej ranić bo nie jestem taki jak ona. Ale z drugiej strony to, wydaje mi się, że nawet jakbym bardzo chciał to nie zraniłbym jej, i to z błachego powodu.. Otóż, ona nie ma szczególnych uczuć w stosunku do mnie. Jest więc bardzo prawdopodobne, że taka ewentualność nie istnieje. Mniejsza z tym, przejdzmy do konkretów. Nie wiem czy dalej utrzymywać z nią kontakt (ufff.. nareszcie zebrałem myśli wydzielając z głębi jakiś konkretny wniosek w jednym zdaniu.). Dla mnie to uczucie nieznane. W zasadzie nie pamiętam jak wyglądało moje życie bez niej. Jest mi dalej trudno, ale perspektywa, że już mnie nie zrani jest piękna. Mi również wydaje mi się, że może zbyt uczuciowo ją traktowałem. Chciałbym poznać jej myśli. Byłoby o wiele łatwiej... Niestety, taka ewentualność też nie istnieje...
Do Anioła.. Ja również uważam, że wymiana poglądów i uczuć miedzy nami byłaby owocna... Byliśmy w tym samym położeniu. Moja osoba jednak z dnia na dzień po półrocznej walce i uświadamianiu sobie jak bardzo cierpnię przez nią wreszcie ruszyła po rozum do głowy. Oczywiście jak już wspominałem niczego nie żałuję. Już od półtorej roku budowałem to uczucie i naprawdę dużo przeżywałem nie opisując nic tutaj na blogu. Do mnie nawet nie dotarło na razie, że to już koniec.. Przynajmniej z mojej strony i dlatego nie potrafię tego jeszcze ogarnąć. Wszystko potrzebuje czasu. W tej chwili jestem w trakcie zapominania wszystkich dni z nią spędzonych. Zacierania wszystkich wspomnień- żeby nigdy nie wróciły. Nie mogę ci jednak jednoznacznie powiedzieć czy powinnaś dalej walczyć, czy może dać sobie już spokój i spróbować żyć samotnie. Odwiecznie pytanie ludzkości nigdy nie zostanie rozwiązane. Ale naprawdę, nawet nie potrafisz sobie wyobrazić jak bardzo łączę się z tobą w tym co czujesz. Zresztą nie tylko my przeżywaliśmy coś takiego. To jest coś pięknego (bo miłość staje wyidealizowana i bardzo, bardzo silna) i zarazem najgorsza rzecz na świecie. Jeśli istnieje jasność, istnieje też mrok... Nie ma czarnego bez białego. Wiem, że twoja historia byla trochę inna, ale i moja nie została tutaj do końca opisana. Trwało to zbyt długo by to streścić, więc powiem ci tylko tyle... Walcz, walcz o swoje szczęście tak jak wszyscy, którzy czytają te słowa. Nie ważne jak jest... Ważne są uczucia, niezależnie od tego jak to wygląda i czym jest. Ja teraz wiem, że naprawdę na wszystko potrzeba czasu i nie są to suche słowa. Czas jest największym terrorystą dla zakochanych i najlepszym lekarzem dla zranionych... Czas jest antidotum i trucizną. Jego dwoista natura jest do opisania tak trudna jak nasze własne uczucia... Dlatego róbcie to, co uważacie za stosowne i nigdzie się nie śpieszcie.. Zdążycie...

unloved.one : :
lut 03 2005

Czas na zmiany:> Optymizm mode on.


Komentarze: 8

W życiu każdego dziecka przychodzi czas kiedy już nie siada na nocnik... Staje się dorosłe, korzysta już z toalety. To taki piękny moment w naszym życiu, którego oczywiście nikt nie pamięta (no i bardzo dobrze).
A w moim życiu niedawno zmieniło się wszystko. Diametralnie, konkretnie i aż boląco konsekwentnie. Sam nie wiem jak udało mi się zwalczyć to uczucie. Nie trzeba mnie pocieszać, nie trzeba mi współczuć, mówić, że kogoś znajdę... Nie potrafię w to uwierzyć, że tego nie potrzebuję. To wręcz nieprawdopodobne. Po półrocznej walce i utożsamianiem się z myślą, że to już całkowity koniec udało się... Sukces... Mawiają, żeby sukces miarować tym, ile musieliśmy poświęcić by go osiągnąć. Ja musiałem poświęcić wszystko. Całe moje życie było ideologią poświęconą jej. Jedynej.. niepowtarzalnej itepe... Budziłem sie dla niej, ubierałem się by się jej podobać, dbałem o swój ogólny wygląd i ład zewnętrzny. O swoje słownictwo... O wszystko po kolei. Chciałem być jak dobrze dobrany krawat. Nawet zawiązać się potrafiłem, chociaż czasem wydaje mi się, że za mocno się przywiązałem... hih...;). Generalnie całe moje życie opierało się na jednej myśli... ona. A teraz? Teraz jestem kurde wolny. Jaki to paradoks, że jeszcze niedawno byłbym najsmutniejszym człowiekiem świata gdybym ją stracił doszczętnie... A teraz? Nawet nie przychodzą mi myśli, że mi jej brakuje. To wynika z faktu, że za tą całą złość, którą mi skrzętnie ofiarowała, poprostu nie mam już ochoty o niej myśleć. Zdarzyła się szansa, że mogłem się od niej uwolnić... i skorzystałem z niej... wyjątkowo skwapliwie:>. Mam wyjątkowo dobry humor i miliony myśli, których nie potrafię w takim tempie wyrazić... :) Żal mi siebie, stałem się bezsercny i pusty. Dziękuję ci za to, naprawdę! :). To najlepszy prezent jaki mogłem od ciebie otrzymać, i to chyba jedyna rzecz, którą mi ofiarowałaś...
U każdego z nas nastaje taki moment, kiedy patrzysz w przeszłość myśląc... To była totalna głupota.. Ja tego nie żałuję, jestem nawet szczęśliwy, że to się wydarzyło. Nawet nie potrafię tego ogarnąć...

Bo wróciłem, bo jestem znów:> Strzeżcie się... Nawet beznadziejną głupią notkę napisałem!:) I'm back...
I'm happy...:>
(poza bólem głowy* to dzień jest kreatywny bardzo)

*Odkąd żyję, nigdy nie jadłem nic przeciwbólowego podczas bólu głowy, a zdarza mi się to wyjątkowo często. Chyba lubiłem ból. Czas to zmienić... Wszak jestem szczęśliwy i nawet ból głowy mi tego nie zabierze:).

unloved.one : :
lut 01 2005

To ostatni raz kiedy piszę tutaj o tym samym....


Komentarze: 8

Zrobiłem to o raz za dużo. I o tym wiem. Dlatego dzisiaj poświęcę ci tylko parę słów. Parę słów tylko dlatego, że ja dla Ciebie wart jestem tyle samo. "Trzy uśmiechy pospiesznie rzucone". Pokazujesz poprostu swoje oblicze. Jak każdy, jak wszyscy. Wychodzi na to, że nikomu nie warto ufać, nikogo nie warto kochać. Nawet sobie wierzyć czasem nie można. Dopiero później wracasz do tego co zrobiłeś/aś i stwierdzasz... To na pewno ja? Ja doszedłem do takich wniosków. Ze stanowczego, miłego, uczuciowego, pełnego wiary we wszystko co stworzył nasz dobry i jedyny.. A teraz? Pochłonięty złością, wzgardliwością, nutką nienawiści, pesymizmem i gburstwem przemierzam świat. Nie, nie obwiniam cię broń Boże oto, że to wszystko twoja wina. To ja popełniłem błąd zwracając na ciebię uwagę. Nie byłaś tego warta. Nie byłaś warta zniszczenia mojej osobowości. Nie byłaś warta niczego, co odemnie otrzymałaś. Przykre słowa, których nigdy nie chciałem wypowiedzieć. Tylko ty jedyna potrafiłaś utwierdzić mnie w przekonaniu, że to sytuacja kiedy mnie lekceważysz jest chlebem powszednim. Wiem, że to ja to źle rozegrałem. Byłem zbyt wyrozumiały. Już dawno powinnaś była wiedzieć, że każdy błąd doprowadzi do tego, że mnie stracisz. Po tym jak pokazałem ci, że możesz postępować jak chcesz nie pozbawiając się mojego uczestnictwa w twoim życiu, uznałaś, że możesz robić wszystko... Może nie myślałaś o tym co robisz, jak robisz. Teraz jesteś bliżej mnie. Chyba bliżej niż kiedykolwiek. Tyle, że ja, nigdy tak daleko nie byłem. Nawet wtedy kiedy zbytnio się nie znaliśmy pałałem do ciebie większą sympatią. Ze względu na to, że pałałem nią do wszystkich. Teraz już tak nie potrafię, teraz juz taki nie jestem... Wzgardziłaś moimi uczuciami, wystawiałaś je na próbę i bezkarnie niszczyłaś. Ich potencjał malał, aż w końcu osiągnął punkt wyjścia, a później osunął się poniżej granicy liczb naturalnych dodatnich. Nawet nie wiesz jak mi przykro. Ty nie wiesz co czuję. Nigdy nie będziesz wiedzieć. Bo ty nie czujesz, nie myślisz, nie dbasz. Przecież jest ci dobrze. Tyle, że teraz będziesz używać czasu przeszłego, oczywiście dopóki nie znajdziesz kogoś innego, co raczej nie sprawi ci problemu. Zrobiłaś ze mnie człowieka suchego, pustego, pozbawionego dawnego siebie. To pozwala mi tak bez zbytniego sentymentalizmu mówić o uczuciu, które było najważniejszym w moim życiu. Ale ja wrócę do siebie. Przyjdę, zapukam... Oczywiście nie otworzą tak szybko. Ale przecież idzie wiosna.. Będę częściej jeździł i pukał. Jutro będzie odwilż, więc to już niedługo... Przyjadę zapukam i wrócę do siebie... Obiecuję.
Nie mam już ochoty często pisać o tym co między nami zachodzi. To nie ma sensu, jak cała nasza znajomość. Która zgaśnie szybciej niż myślisz. Nauczyłaś mnie być samolubnym. Nie wiem czy można tak to nazwać.. ale zatroszczę się poprostu o siebie.
Nikomu nie można już wierzyć. Na pewno nie swoim znajomym, kumplom... Dzisiaj wyszło na jaw, że kumpel z mojej klasy oszukiwał innych... na 5zł, 7zł. 15zł... Oczywiście pięniedzy mu nie brakowało na nic. Ot tak. Dla zasady, tudzież zabawy. Razem z kumplem, z którym trenujemy przegotowaliśmy na niego zasadzkę, wpadł cały czas zarzekając się, że to inaczej. Przykro mi, ale u nas jest już skończony. Ale przecież to nikogo nie zdziwi. Od zawsze tak było.
Serce boli jeśli oszukują nas najbliższe osoby. Nie materialnie, fizycznie.. Oszukują nas okradając z optymizmu i miłości. Bestialsko zabierają ją nam i poprostu wyrzucają. Nawet nie mam ochoty o tym pisać...

A ty... wredny Judaszu... zapamiętaj.. Jesteś u nas skończony. Nie ma nas dla ciebie. Jesteś zerem bo żadnego usprawiedliwienia nie masz... Zobaczysz jak to się skończy, już jutro...:>:].

A ty... kochana?
: Marcin Świetlicki : - Ty
Byłaś jedynym miejscem tego miasta,
mozliwym do dotknięcia,
ale zdrewniałaś i zniknęłaś
-nie jesteś warta tego wiersza,
a i ten wiersz niewarty ciebie.
Znalazłem dzisiaj słaby puls,
tłukący się czasami pod podłogą
-przywarłem całym ciałem.

unloved.one : :
sty 31 2005

Zadziwiające okoliczności...


Komentarze: 2

Wstrzymuję moją decyzję.. chwilowo. Pod namową, tylko i wyłącznie. Inaczej dalej uskuteczniałbym inny wariant... Nie mam już niestety pewności czy to słuszne.. Ja nie mam pewności, że to jest coś warte. Takie uczucie świadczy tylko jednym. Uwielbienie poprostu się wypaliło. Smutne, ale prawdziwe. Może niedokońca. Nie zawadzi spróbować jeszcze raz. Ale zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, dzieję się to po raz ostateczny i końcowy. Potem będzie już - nic. Śnieg spadnie i zakryje wszystko. Posłucham dee. Czas być bardziej stanowczym- jak kiedyś. Ne pewno nie będzie to aktywne, przemyślane i w moim stylu. Bo mojego stylu już nie ma, przynajmniej dla niej. Zbyt dużo bólu w niej widać. Nie chcę później żałować. Naprawdę lepiej czasem pomyśleć kilka razy... Tylko, że tym razem to definitywnie koniec.
Dzisiejszy dzień jakoś udało się przeżyć. Myślałem, że będzie gorzej. No, może poza tym, że zaspałem... to nic wielkiego się nie wydarzyło, a wszystko inne udało mi się załatwić. Nie czuję się tylko na siłach pisać konkurs z informatyki... kto by pomyślał... ja...

unloved.one : :
sty 30 2005

Jeśli musisz odejść- zrób to zanim ogarnie...


Komentarze: 6

Chociaż nie czytałem wcześniej Twojego komentarza dee, to w pewnym sensie ujęłaś dokładnie to co myślę. Zresztą... Dzisiaj jestem juz prawie pewnien. To już koniec. Trochę mi źle, bo to niezbyt odpowiedni moment, ale coś mi sie wydaje, że dopóki będę coś czuł, to zawsze będzie nieodpowiedni moment. Za mało myślę o sobie, chociaz nie mam już po co myśleć o niej. No i tutaj kolejna racja. Zawsze będzie nas coś łączyć, ale nie wiem jak długo bo normalne stosunki pewnie szybko się skończą. Nikt nie będzie już tak bardzo wyrozumiały i wrażliwy. Przynajmniej ja. Gdybym od początku traktował ją z taką suchością jak innych, to w ogóle byśmy się nie znali... może to byłoby lepsze wyjście...
Zresztą osoby z zewnątrz, których nie znam długo traktuję tak sucho jak tylko potrafię. To taki mechanizm obronny. I nikomu, naprawdę nikomu nie radzę mnie zaatakować, zawsze kończyło się to płaczem. Później żałowałem, ale nie potrafię się powtrzymać. Cenię sobie konstruktywną krytykę i przyjmuje rzeczowe argumenty. Jestem skory do dyskusji i zmian na lepsze. Nie potrafię jednak zrozumieć ataków tak poprostu, bez przyczyny...
Szczytem jest jednak moja prywatność. Nie ma takiej fortecy jak to, co trzymam w sobie i rozumiem poprzez prywatność. Niczego tak nie bronię... Generalnie po napisaniu tej notki, uznałem, że jestem zamknięty na nowe znajomości. Zresztą chyba każdy z nas. Jestem towarzyski i lubię ludzi, ale nikomu poza nią nie pozwoliłem wejść... i postawić wodę na kawę.. . Do pewnego momentu wszystko jest w porządku, ale dalej jeszcze długo nie pozwolę nikomu pokonać bram, nawet siłą. Kończę, ostatnia niedziela.. idę odpoczywać dalej:).

: Marcin Świetlicki :
"Pobojowisko"
Leży przy moim boku udaje że śpi czy coś ładnego zostanie z tych zniszczeń?
już zabiliśmy wszystko jasne ćmy szyb dotykają z obu stron
tym czasem cicho sto razy zaznaczała że mnie nie chce
wypróbowałem jednak wszystkie męskie sposoby
jest
jest przy moim boku na cudzym tapczanie
przegrała zwyciężyła
zwyciężyłem przegrałem
leży
ubrany usiadłem daleko siedzę i palę papierosa patrzę przewrócone
stłuczone dwie szklanki z herbatą popielniczka a w niej dwa długie niedopałki
kiedy otworzy oczy ja otworzę ogień!

unloved.one : :